Fot. Kazimierz Netka.
Batalia o Gdańsk nie kończy się jeszcze…
W sobotę wieczorem 6 listopada 2021 roku zakończyła się trzydniowa, międzynarodowa konferencja badaczy, która miała być zorganizowana w sto lat po powstaniu Wolnego Miasta Gdańska. Powinna więc odbyć się w 2020 roku. Jednak, z powodu koronawirusa, trzeba było tę konferencję odroczyć.
Fot. Kazimierz Netka.
Obrady badaczy dziejów Wolnego Miasta Gdańska trwały trzy dni. Temat tego spotkania brzmiał: „Niechciany kompromis? Wolne Miasto Gdańsk 1920–1939”. Naukowcy z 6 krajów wygłosili ponad 20 referatów. Transmisje obrad można było oglądać na stronach gdansk.pl i ecs.gda.pl. W organizację zaangażowanych jest pięć instytucji naukowych z Polski, dwie uczelnie, trzy instytucje muzealne i miasto Gdańsk – poinformowali nas Grażyna Pilarczyk z Europejskiego Centrum Solidarności i Andrzej Gierszewski z Muzeum Gdańska. Organizatorzy, to m.in.: prof. Grzegorz Berendt, prof. Miłosława Borzyszkowska-Szewczyk, dr hab. Jacek Friedrich, Basil Kerski, dr Przemysław Ruchlewski, dr Judyta Bielanowska, prof. Edmund Kizik, prof. Peter Oliver Loew, Adrian Mitter, prof. Miloš Řezník, prof. Luciano Segreto, dr Ewa Szymańska.
W czwartek, 4 listopada, o godz. 17.00 odbyła się inauguracja, w Dworze Artusa. W piątek i w sobotę obrady toczyły się w Bibliotece Europejskiego Centrum Solidarności.
Na zdjęciu: Zasięg Wolnego Miasta Gdańska, 1920 – 1939. Źródło: „Atlas der Freien Stadt Danzig”, 1936. Fot. Kazimierz Netka.
W Konferencji reprezentowane były m.in. następujące instytucje: Deutsches-Polen Institut Darmstadt, Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie, Uniwersytet Gdański, Politechnika Gdańska, Instytut Historii im. Tadeusza Manteuffla Polskiej Akademii Nauk, Herder-Institut Marburg, Muzeum Gdańska, Europejskie Centrum Solidarności, Muzeum Narodowe w Gdańsku, Instytut Kaszubski, Miasto Gdańsk.
Oto pełny program konferencji, przedstawiony przed jej rozpoczęciem:
https://www.ecs.gda.pl/wolne_miasto_gdansk
Źródło: Urząd Miejski w Gdańsku, Europejskie Centrum Solidarności.
Fot. Kazimierz Netka.
Debata o Gdańsku, o Wolnym Mieście Gdańsk, to bardzo istotne wydarzenie. Wszak Gdańsk to jedno z najważniejszych miast nie tylko Polski, ale również Europy i świata. Ma prawo o tym mieście mówić każdy, a zwłaszcza jego mieszkańcy i reprezentanci – przedstawiciele zarządów organizacji, zrzeszających mieszkańców stolicy województwa pomorskiego. Chodzi na przykład o Trójmiejski Klub Kociewiaków im. Króla Jana III Sobieskiego, organizacji gmin żydowskich, stowarzyszenia Tatarów, Ukraińców i wielu innych. W międzynarodowej debacie, pt. „Niechciany kompromis? Wolne Miasto Gdańsk 1920–1939”, zorganizowanej z okazji 100-lecia powstania Wolnego Miasta Gdańska, zabrakło referatu, wykładu przedstawiciela tych organizacji współczesnych mieszkańców miasta. Dlaczego? O to zapytaliśmy podczas podsumowania konferencji, w sobotę, 6 listopada 2021 roku, w Bibliotece Europejskiego Centrum Solidarności.
Fot. Kazimierz Netka.
Zapytaliśmy o przyczynę braku wykładów, referatów reprezentantów Kresowian – ekspatriantów ze wschodnich województw II Rzeczypospolitej, którzy musieli w 1945 roku opuścić swe domy i przyjechali do Gdańska. Jednak, Kresowianie ze wschodu Polski byli obecni również w Wolnym Mieście Gdańsku i odgrywali tu niebagatelną rolę. Kresowianie mogą też powiedzieć, jak teren po Wolnym Mieście Gdańsku wyglądał zaraz po II wojnie światowej. Ekspatrianci pierwsi zaczęli podnosić to miasto z gruzów. Głos na ten temat znacząco wzbogaciłby wiedzę o Wolnym Mieście Gdańsku.
Kresowianie, ekspatrianci, a także przesiedleńcy po II wojnie światowej mieszkają nie tylko w Gdańsku, ale na całym terenie, jaki zajmowało Wolne Miasto Gdańsk. Dlatego, niepoproszenie ich reprezentantów do wygłoszenia referatów na wspomnianej konferencji jest bardzo zdumiewające. Komu miało to służyć?
Fot. Kazimierz Netka.
Zaproszenie do wygłoszenia referatów np. przedstawicieli Stowarzyszenia Nasz Gdańsk, czy reprezentantów Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, byłoby jednocześnie uzmysłowieniem Uczestnikom konferencji „Niechciany kompromis? Wolne Miasto Gdańsk 1920–1939”, w tym gościom z Niemiec, jakie znaczenie mieli Kresowianie dla Wolnego Miasta Gdańska, a także to, jak Gdańsk jest obecnie zróżnicowany, jak bogaty kulturowo, etnicznie, naukowo; pozwoliłoby poznać środowiska, które sprawiły, że Gdańsk jest dzisiaj tak atrakcyjny. Czyżby komuś zależy na ukryciu tego bogactwa przed gośćmi z zagranicy? Dzięki Kresowianom oraz innym osobom przybyłym do Gdańska ze wschodu II Rzeczypospolitej oraz z południa i centrum współczesnej Polski, Gdańsk stał się cenny dla naukowców, twórców kultury, biznesu, o wiele bardziej atrakcyjny od tego, jakim było Wolne Miasto Gdańsk.
Dlaczego są wśród wygłaszających referaty reprezentanci organizacji kaszubskich, a nie ma wśród prelegentów przedstawicieli organizacji Kresowian? – zapytaliśmy. Po naszym pytaniu odpowiadali uczestnicy konferencji.
– Nie jestem reprezentantem żadnej niemieckiej organizacji. Z tego, co wiem, kaszubskiej też nie. Moje korzenie są ukraińskie, ale czuję się Polakiem i komentuję – mówił jeden z prelegentów.
– Zaproszenie na tę konferencję było we wszystkich mediach gdańskich, skierowane do szerokiego odbiorcy gdańskiego – mówiła jedna z pań prelegentek. – Tak, że każda osoba z kresowymi korzeniami, jak i każda organizacja, była zaproszona. A oprócz tego, dlaczego Kresowianie mieliby mówić o Wolnym Mieście Gdańsku, skoro ta grupa nie jest dotknięta Wolnym Miastem Gdańsk, dlaczego miałaby mieć osobny głos; odrębny wobec innych?
– Zachęcam, byście państwo przeczytali listę organizatorów – powiedział Basil Kerski – dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności. – Miasto Gdańsk reprezentuje wszystkich mieszkańców Gdańska, Politechnika Gdańska reprezentuje bardzo różne środowiska. Jest Uniwersytet Gdański, Muzeum Gdańska, Muzeum Narodowe w Gdańsku oraz instytucje badawcze naukowe (a nie społeczne), które zajmują się historią Gdańska. Stąd znalazły się też instytucje niemieckie, bo to jest konferencja naukowa, ale jest otwarta dla wszystkich obywateli, też nieprofesjonalnych, zainteresowanych.
– Instytut Kaszubski nie jest organizacją etniczną, lecz badaczy, którzy zajmują się tym terenem, niezależnie od pochodzenia – odparła druga pani prelegentka.
Swe spostrzeżenia przekazał też pan uczestniczący w konferencji jako słuchacz:
– Ich bin ein Danziger – powiedział. Połowa rodziny ze strony mojej mamy to Kaszubi i Kociewiacy, natomiast druga połowa ze strony Taty jest pochodzenia z zaboru austriackiego. W Gdańsku praktycznie nikt mnie nie pyta o nazwisko, czy jest ono niemieckie. Poza Trójmiastem często się to zdarza. Pracuję w Szczecinie, tam jest ludność napływowa. Nie ma Kaszubów, Kociewiaków, Danzigerów, Stetinterów. Wszyscy zostali wysiedleni. Przybyli ludzie nie tylko z Kresów, ale też z Kieleckiego, Lubelskiego.
Jak widać, pytanie o brak referatów z głosem Kresowian, np. Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej (TMWiZW) i Stowarzyszenia Nasz Gdańsk, wywołało wiele emocji. O swych powiązaniach regionalnych innych niż kaszubskie uczestnicy konferencji zaczęli więcej mówić.
Wcześniej, nie było należytych reakcji. Na przykład wtedy, gdy z zagranicy napłynęły pomówienia pod adresem jednego z Kresowian. Tu jak najbardziej stanowisko np. TMWiZW byłoby wskazane. Referat byłby niezmiernie interesujący i ważny, zarówno dla badaczy niemieckich jak i polskich, ale może komuś zależało na nienagłośnieniu owego zagadnienia.
Fot. Kazimierz Netka
Podczas konferencji „Niechciany kompromis? Wolne Miasto Gdańsk 1920–1939” mówiono też o Gimnazjum Polskim w Wolnym Mieście Gdańsku. Usiłowano przedstawić jako ośrodek antysemicki. Być może w tym przypadku wypowiedziałby się również przedstawiciel – naukowiec – ze Stowarzyszenia Nasz Gdańsk, potwierdzając taką antysemickość, bądź łagodząc ów osąd. Zareagował przedstawiciel jednej z państwowych instytucji historycznych w Gdańsku, stwierdzając, że absolwent tego Gimnazjum, przebywający w Izraelu, nie potwierdzał dużej antysemickości w Gimnazjum Polskim. Można więc odnieść wrażenie, że obciążanie ośrodka polskości w Wolnym Mieście Gdańsku przez panią prelegentkę (reprezentującą instytucję z Gdańska) było nieco przerysowane.
Zlekceważenie naukowców związanych z Towarzystwem Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, udawanie, że nie istnieją naukowcy związani ze Stowarzyszeniem Nasz Gdańsk, niezaproszenie ich do wygłoszenia referatów na konferencji „Niechciany kompromis? Wolne Miasto Gdańsk 1920–1939”, to błąd ze strony organizatorów konferencji. Nie można udawać, że w tych organizacjach nie ma potęgi intelektualnej, potęgi naukowej. Nie da się zatuszować ich istnienia; nie uda się zamazać różnorodności kulturowej, etnicznej, społecznej Pomorza, w tym Gdańska.
Na zdjęciu: Siedziba Gimnazjum Polskiego w Wolnym Mieście Gdańsku. Fot. Kazimierz Netka.
Nie może być tak, że dyskusja o Gdańsku toczy się nad głowami np. Kresowian i ich rodzin. Przypomnijmy, że ekspatrianci oraz ich rodziny to 30 procent dzisiejszych mieszkańców Gdańska, czyli około 130 000 osób. Taka liczba obywateli dzisiejszego Gdańska została pozbawiona swego głosu wśród referatów na konferencji, czego pewnie strona niemiecka nie wie; więc nie jest świadoma tego, jak wielka liczba współczesnych Gdańszczan została zlekceważona.
To nie jest pierwszy przypadek prób porozumiewania się z organizacjami niemieckimi, ponad głowami współczesnych gdańszczan – takie można odnieść wrażenie.
Naukowcy niemieccy oczywiście mogli uwierzyć (mają prawo i podstawy do tego, by uwierzyć), że wszystkie strony polskie, mające coś ważnego do powiedzenia w sprawach Gdańska, są na konferencji „Niechciany kompromis? Wolne Miasto Gdańsk 1920–1939” reprezentowane.
A na co liczyły organizacje kaszubskie? Czy spodziewały się, że nikt nie zauważy nieobecności Kresowian wśród osób referujących na konferencji „Niechciany kompromis? Wolne Miasto Gdańsk 1920–1939”? Czy organizacje kaszubskie liczyły na to, że jeśli nawet ktoś się kapnie, że kogoś usiłowano „wymanewrować”, wyeliminować z debaty o historii i teraźniejszości Gdańska, to i tak nie znajdą się media, które to odnotują? Zauważono to; dostrzeżono dyskryminację niekaszubskich znawców Gdańska. Wiedzy o tym, że w Pomorskiem, oprócz Kaszubów, żyje wiele społeczności, grup etnicznych, kulturowych, naukowych, nie da się zatuszować.
Wojna o Gdańsk więc trwa – takie można odnieść wrażenie. Jednym z symptomów tej batalii (której elementem być może stała się konferencja „Niechciany kompromis? Wolne Miasto Gdańsk 1920–1939”) mogą być niepolskie napisy, umieszczone na tablicach zainstalowanych na granicy Gdańska. Można odnieść wrażenie, że jedna grupa społeczna chce przywłaszczyć sobie Gdańsk. Do tej próby – do próby współczesnego zaboru stolicy województwa pomorskiego – będziemy nawiązywać w innych artykułach.
Kazimierz Netka
Czytaj również na portalu: netka.gda.pl