Mija 70 lat od pierwszej wizyty w Gdańsku flagowego statku organizacji UNRRA
Kowboj morski oglądał port, do którego zaraz po II wojnie światowej przywiózł 600 koni z USA
Znamy ich głównie z westernów; podziwiamy, jak dosiadają wierzchowce i podróżują po amerykańskiej prerii, doglądając z siodła stada krów, mustangów. To kowboje. Są też kowboje morscy – Seagoing Cowboys. Jeden z nich odwiedził Gdańsk. To raczej kowboj oceaniczny. Przez Atlantyk dostarczył bowiem do Gdańska olbrzymi tabun wspaniałych koni: kilkaset sztuk!
To było krótko po zakończeniu II wojny światowej. Teraz, ten Kowboj, pan Ralph Witmer postanowił znowu obejrzeć miejsca, które odwiedził w Trójmieście blisko 70 lat temu. Uczestniczyliśmy w spotkaniu z tym niezwykłym człowiekiem i z jego rodziną – w siedzibie PTTK Oddział Gdański.
Serdecznie zapraszamy na spotkanie w dniu 12/11/2015r. o godz. 8.00 – napisała pani Bogumiła Kuras z PTTK Oddział Gdański. Dalej, z zaproszenia dowiadujemy się, że przebywa w Gdańsku pan Ralph Witmer, Amerykanin, wraz z synem i wnukiem. Jego wizyta w Gdańsku ma charakter sentymentalny, gdyż po II wojnie światowej pan Ralph Witmer jako bardzo młody chłopiec przybył do Gdańska na statku „Beloit Victory”, pływającym pod banderą amerykańską – statku, który w ramach pomocy UNRRA przywiózł konie do Gdańska. Pan Ralph Witmer opiekował się zwierzętami podczas załadunku w jednym z portów USA, rejsu jak i wyładunku w Gdańsku. Należy nadmienić iż większość załogi tych statków werbowano spośród menonitów.
W Biurze PTTK Oddziału w Gdańsku pan Ralph spotkał się z przewodnikami i innymi osobami zainteresowanymi tym tematem lub dysponującymi zdjęciami czy innymi materiałami na temat pomocy UNRRY. Kolejnym punktem programu wizyty był rejs po porcie gdańskim – ze wskazaniem miejsc wyładunku statków UNRRY
Godzina 8. 15. Wchodzi pan Ralph, odziany w koszulę w kratę, spodnie jednak nie są już tak kowbojskie, bo to nie dżinsy. Za stołem prezydialnym zasiadają też Nelson i Alex Witmerowie. Gości, w imieniu zebranych, powitał Stanisław Sikora – prezes zarządu PTTK Oddział Gdański, wiceprezes zarządu głównego PTTK.
Pan Ralph, jeden z tych Amerykanów, którzy dostarczali pomoc wyczerpanym wojną Polakom… A co to była owa UNRRA, w której działalność Ralph Witmer się zaangażował? Stosowną informację przygotowała pani Elżbieta, przewodnik turystyczny.
UNRRA, czyli United Nations Relief and Rehabilitation Administration – Administracja Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy i Odbudowy – powstała w1943 roku, w Atlantic City w USA. Inicjatorami byli także Wielka Brytania, ZSRR, Chiny. Współtwórczynię tej organizacji, wśród ponad 40 innych państw, była też Polska. UNRRA pomagała regionom i krajom, z Europy i Azji, na ich życzenie. Najwięcej pomagano Chinom, Polsce i Włochom. Do nas pierwsze transporty z darami docierały przez rumuński port w Constancy – jeszcze przed zakończeniem wojny.
Pierwszy statek z darami UNRRA przybył do gdańskiego portu 18 listopada 1945 roku czyli 70 lat temu – wynika z informacji, zebranych przez panią Elżbietę. Był to amerykański transportowiec „Iremar” typu „Liberty”. Dostarczono w jego ładowniach blisko 1500 ton żywności, ponad 1000 ton mydła, 900 ton odzieży używanej, 100 ton… zelówek, 800 ton narzędzi rolniczych, 310 ton taboru kolejowego, 150 ton karbidu (służył m.in. do oświetlania). W ładowniach następnych statków dostarczano do Gdańska m.in. rozmontowane ciągniki, ciężarówki, maszyny rolnicze.
Polska dostała w ramach pomocy UNRRA około 140 tysięcy koni. Pan Ralph Witmer opiekował się, wraz z kolegami, stadem około 700 koni, na „Beloit Victory”. Wielu kolegów pana Ralpha zapadło na chorobę morską – usłyszeli uczestnicy spotkania z ust pani Magdaleny, przewodniczki, która tłumaczyła opowieści pana Ralpha. Konie też nienajlepiej się czuły. Rejs przez Atlantyk przetrwało około 600 zwierząt, a podróż odbywała się jesienią 1946 roku.
W wolnych chwilach od rozładunku pan Ralph i jego koledzy zwiedzali Trójmiasto. Te historie dokumentują stare fotografie, między innymi zrobione na Westerplatte, gdzie Amerykanie podnosili z ziemi niewypały. Byli zbulwersowani, zaszokowani rozmiarem zniszczeń, a także tym, że przy koniach pracują w Polsce kobiety.
Pewnego dnia pan Ralph z kolegami wyjechał do Gdyni. Zeszli ze statku około godziny 7.45. Kwadrans później ogłoszono, że o godz. 15 statek odpływa. Amerykanie wrócili do portu o godzinie 16. Przy nabrzeżu ich jednostki już nie było…
Zamieszkali w Domu Marynarza, w Gdańsku Nowym Porcie. Na szczęście, wkrótce przybyły następne statki z USA przywożąc dary z UNRRA. Udało się im zaokrętować na „Mt Whitney”. Na Boże Narodzenie 1946 roku, pan Ralph już był w domu… UNRRA wkrótce zakończyła działalność.
Kazimierz Netka