Przerwana uroczystość otwarcia Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku
Tusk winien…
Kilkaset osób z kraju i zagranicy – uczestników uroczystości otwarcia Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku – musiało nagle opuścić ten gmach. Powód: znalezienie podejrzanej walizki, na I piętrze teatru, w piątek, 19 września, około godziny 18.
Na zdjęciu: Po znalezieniu tajemniczej walizki w Teatrze Szekspirowskim, wszystkie znajdujące się w tym obiekcie osoby, musiały wyjść; także premier Donald Tusk. Zdarzyło się to 19 września 2014 roku, około godziny 18 – 19. Fot. Kazimierz Netka.
Marszałek Senatu, Bogdan Borusewicz, premier Donald Tusk, ministrowie, aktorzy, musieli wyjść na plac przed siedzibą Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, przy ul. Okopowej. Ekipy pirotechników przeszukiwały gmach. Przez megafony nadawano komunikat (po polsku i angielsku) do zebranych na placu, pytając, czy ktoś zostawił w teatrze plastikową walizkę z okuciami z boku. Odzewu nie było. Premier Donald Tusk, otoczony kordonem funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, stał przy murze okalającym siedzibę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ministrowie chodzili po placu.
– Nie przestraszyłem się – zapewnił nas Paweł Orłowski, wiceszef Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju. – Nie dziwi mnie taka reakcja służb, przy obecności tak wielu ważnych osób, w tym marszałka Senatu, Bogdana Borusewicza. Byłem kiedyś w podobnej sytuacji w jakimś urzędzie, ale szybko się wszystko wyjaśniło; znalazł się właściciel torby. Tu nikt się nie zgłosił. Miejmy nadzieję, że to nie będzie prawdziwy ładunek wybuchowy… A poza tym, owo zdarzenie to wspaniała promocja Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku – w kraju i za granicą!
Na zdjęciu: Premier Donald Tusk, chroniony przez Biuro Ochrony Rządu, stał przy murze okalającym gdańską siedzibę Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Fot. Kazimierz Netka.
– Ktoś niemądry pozostawił walizkę – powiedział nam prof. Jerzy Limon, twórca Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Zaraz potem dodał:
– To wina Donalda Tuska! Pan Premier wszedłszy na scenę, dwa razy wypowiedział imię: Makbet. A tego robić nie wolno, jeśli nie gra się w „Makbecie” – taki jest stary, angielski, teatralny przesąd.
Ewakuacja zaczęła się, gdy jeszcze nie byliśmy w połowie uroczystości, dodał dyrektor prof. Jerzy Limon. – Wrócimy tam i dokończymy ceremonię. Nie ma jednak gwarancji, że znowu coś się nie wydarzy. Pan Premier dwa razy wypowiedział imię: Makbet!
Przed godziną 20 ustalono, co walizka zawiera. Nie było w niej materiałów niebezpiecznych, lecz urządzenia do nagłośnienia teatralnej sceny. Goście wrócili do teatru na ciąg dalszy uroczystości.
Kazimierz Netka