Specjalne wytresowane psy pomagają w Pomorskiem poszukiwać siedliska choroby afrykańskiego pomoru świń (ASF). Województwo pomorskie jest pierwszym w Polsce, które wsparło finansowo ten sposób walki z ASF

Na zdjęciu: Uczestnicy konferencji w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego. Fot. Kazimierz Netka.

Trzecia strefa uciążliwości, związanych z wystąpieniem ASF w powiatach kwidzyńskim i sztumskim, ma być zlikwidowana przez Komisję Europejską do końca roku – taką nadzieję mają lekarze weterynarii oraz hodowcy

Różne choroby i szkodniki niszczyły nasze naturalne środowisko i zagrażały ludziom lub gospodarce. Nie tak dawno głośno było o Bovine Spongiform Encephalopathy – BSE – chorobie szalonych krów. Jako choroba Creutzfeldta-Jakoba była ona nieobojętna również dla zdrowia ludzi. Teraz, od około 10 lat Polsce zagraża ASF (African Swine Fever) – afrykański pomór świń, który przyszedł do nas ze wschodu. Były też ptasia grypa, pryszczyca.

Fot. Kazimierz Netka.

Afrykański pomór świń najpierw zaatakował wschodnie województwa: podlaskie, warmińsko – mazurskie. Latem, tego roku zaatakował stada hodowlane na Powiślu w województwie pomorskim. Głównymi nosicielami są dziki, a choroba ta może być w ich pozostałościach, nawet około pół roku po padnięciu zwierzęcia. Roznosicielami zaś są ludzie, ptaki, inne zwierzęta.

O tych problemach związanych z rozprzestrzenianiem ASF mówiono w środę, 27 listopada 2024 roku, w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego. Tam w sali Herbowej, poinformowano, że zarząd województwa pomorskiego postanowił wesprzeć walkę z proliferacją ASF kwotą 90 tysięcy złotych.

Fot. Kazimierz Netka.

Podczas konferencji, którą prowadził red. Michał Piotrowski – rzecznik prasowy, zastępca dyrektora Departamentu, Kancelaria Marszałka Województwa Pomorskiego, o problemie ASF mówili m.in.: Mieczysław Struk – marszałek województwa pomorskiego; dr Wojciech Trybowski – pomorski wojewódzki lekarz weterynarii; Wiesław Burzyński – prezes Pomorskiej Izby Rolniczej; Lech Kolaska – prezes Zrzeszenia Producentów Trzody Chlewnej „Kociewie”, członek zarządu Pomorskiej Izby Rolniczej; Adam Gawrylik – członek zarządu województwa pomorskiego; Maciej Dragun – wojewódzki inspektor weterynaryjny ds. zdrowia i ochrony zwierząt.

– Gospodarzem tej konferencji, niezależnie do miejsca, w której się odbywa, jest pan doktor Trybowski, czyli wojewódzki lekarz weterynarii – poinformował Mieczysław Struk – marszałek województwa pomorskiego. – To jest absolutnie główna postać, no i oczywiście zainteresowani rolnicy, reprezentujący Pomorską Izbę Rolniczą.

Fot. Kazimierz Netka.

– Nie uznaję się za fachowca w tej dziedzinie, ale chcę przypomnieć, zwłaszcza opinii publicznej, że gdy przejeżdżamy przez różne tereny województwa pomorskiego, niekiedy dostrzegamy tabliczkę z napisem: groźna choroba ASF – kontynuował marszałek Mieczysław Struk. – A jeszcze kiedy indziej widzimy tabliczki informujące o tym, że jest bardzo prawdopodobny odstrzał dzików na danym terenie, Chciałbym, żebyście państwo zwrócili uwagę jak mówimy o tej części gospodarki żywnościowej jaką jest hodowla trzody chlewnej – około 700 000 sztuk w województwie pomorskim, Nie bagatelizujemy ASF, który dotarł od naszych wschodnich sąsiadów, także do województwa pomorskiego, w szczególności w kilku powiatach położonych poza autostradą A1 i na zachód od obwodnicy Trójmiasta.

Nic dziwnego, że pomorski wojewódzki lekarz weterynarii, ale także myśliwi koncentrują się na tym obszarze.

W większości ta hodowla w liczbie 700 000 sztuk jest realizowana w powiatach człuchowskim, kościerskim, kartuskim, wejherowskim, także starogardzkim. Dlatego bardzo nam zależy na tym, żeby ta choroba się nie rozprzestrzeniała, bo w wyniku tej choroby jak wiemy z konferencji – to fachowcy będą dzisiaj potwierdzać – ASF może dostać się do trzody chlewnej, a jeśli wystąpi choćby pojedynczy przypadek, trzeba wybić wtedy całe stado, W interesie rolników hodowców, także w interesie naszego regionu jest przeprowadzenie takich prac, które będą uniemożliwiać rozprzestrzenianie się tej choroby. Jedną z takich czynności jest zbieranie padliny jaką jest nieżywy w wyniku tego zachorowania, a potem śmierci dzik, pozostawiony w lasach.

Jak wiemy, w tych dzikach, które padają w wyniku choroby wirus ASF utrzymuje się nawet przez kilka miesięcy. Ważne jest, żeby poprzez ptaki, myśliwych, koła samochodów czy też zwierzynę leśną ta choroba się nie rozprzestrzeniała. Samorząd województwa zdecydował się wspomóc wysiłki wojewódzkiego lekarza weterynarii. Przeznaczamy na ten cel 90 000 złotych, Chcemy by ta kwota wspomogła zbieranie tejże padliny, a więc także jest to jedno z działań, które ma powstrzymywać rozwój wirusa w naszym województwie – powiedział Mieczysław Struk – marszałek województwa pomorskiego.

-Afrykański pomór świń to rzeczywiście groźna choroba. Dotyczy naszej szerokości geograficznej świń i dzików. Przypomnijmy, że nie dotyczy ludzi, ale jej negatywne działanie, to wpływ na gospodarkę – poinformował dr n. wet. Wojciech Trybowski – pomorski wojewódzki lekarz weterynarii:

Fot. Kazimierz Netka.

 – Województwa, które przechodziły już tę chorobę od strony wschodniej czy podlaskie czy warmińsko – mazurskie już od wielu lat borykają się z tą chorobą. Afrykański pomór świń jest z nami już od 10 lat, więc liczba stad w tych województwach po przejściu choroby spadła od 50, nawet do 80 procent. Z tego punktu widzenia ta choroba jest bardzo groźna dla gospodarki, dla hodowców, dla całego przemysłu żywnościowego opartego na produkcji żywności pochodzenia zwierzęcego. Dlatego w całym kraju, wszędzie dokładamy wszelkich starań by tę chorobę ograniczać, hamować jej rozwój, przygotowywać gospodarstwa do walki z tym niebezpieczeństwem.

Są trzy podstawowe elementy walki z tą chorobą. Po pierwsze, to bioasekuracja gospodarstw. Drugie to zwalczanie, ograniczanie działania wektorów, czyli czynników, które przenoszą tę chorobę. W przypadku okolic sąsiadujących z ogniskami tej choroby są to dziki, które potrafią przenosić tę chorobę. Wreszcie jest ten trzeci element czyli obecność wirusa w środowisku, Chore dziki, które padną, przez wiele miesięcy, przez pół roku mogą zachowywać wirusa w swoich tkankach, a tym samym ten wirus jest ciągle aktywny i możliwy do przenoszenia przez różnego rodzaju czynniki, dzikie zwierzęta, gospodarskie, przez ludzi. Ograniczanie obecności wirusa w środowisku jest więc bardzo ważnym elementem zwalczania tej choroby.

W przypadku, gdy ta choroba już jest – z taką sytuacją mamy do czynienia w województwie pomorskim – jest jeden z najważniejszych elementów jej zwalczania. Stąd bardzo nam zależy żeby w procesie zwalczania uczestniczyły jak największe kręgi, jak najwięcej instytucji. Sami rolnicy, sami myśliwi, sami lekarze weterynarii tej choroby nie zwalczą. Stąd tak wyjątkowym wydarzeniem, za które przy tej okazji chciałbym podziękować, jest aktywność, osobiste zaangażowanie marszałka województwa pomorskiego, marszałka Struka, który zaangażował środki właśnie w to działanie, związane z eliminacją wirusa ze środowiska. Jesteśmy pierwszym województwem w Polsce i wywołuje to nadzieję na przyszłość, że współdziałanie samorządów i różnych innych organizacji, instytucji, rolników i stowarzyszeń, wszystkie te działania będą się dodawały i składały na to, że będziemy maksymalnie ograniczać, hamować rozwój tej choroby

Na dzisiaj mamy dwa ogniska afrykańskiego pomoru świń w gospodarstwach trzody chlewnej w powiecie kwidzyńskim i w powiecie sztumskim. One zostały stwierdzone latem. Tam też obowiązuje tak zwana trzecia strefa czyli z największymi ograniczeniami, gdzie najtrudniej rolnikom funkcjonować w tym rejonie. Mamy nadzieję, że w wyniku tych działań, do końca roku Komisja Europejska uchyli tę strefę, zamieni ją na strefę drugą, co już w pewnym sensie zmniejszy ograniczenia dla rolników.

Stwierdziliśmy w tym roku u 401 sztuk padłych dzików dodatni wskaźnik tej choroby, co przekłada się na 308 ognisk afrykańskiego pomoru świń u dzików.

Jeśli chodzi o okazję polegająca na eliminacji wirusa ze środowiska, w tym roku zamierzamy wykonać 39 takich akcji, z czego 15 jest finansowane z budżetu marszałka województwa pomorskiego. Na dzisiaj jesteśmy na etapie 5 dni takiej akcji. Pozostało nam jeszcze 10 i już udało nam się znaleźć kilka przypadków tych zwłok.

Dlaczego to takie ważne? Dlatego, że bardzo trudno jest te padłe dziki odkryć. Najskuteczniejszą metodą, sprawdzoną, jest użycie do tego celu specjalnie przeszkolonych psów. Są przygotowane do tego ekipy, które dzięki zdolnościom psów, są w stanie dotrzeć do padłych dzików, nie wywołując paniki, nie strasząc innych zwierząt, nie stwarzając żadnych innych zagrożeń. Tak więc te działania jak najbardziej są skuteczne i mamy już pierwsze efekty.

W ramach tych akcji zostało znalezione ponad 70 dzików w całym roku. Ta akcja związana ze współpracą z marszałkiem, jest prowadzona w powiecie kwidzyńskim, sztumskim, wejherowskim, puckim i kartuskim. To są ekipy składające się z 4 – 5 psów i w zależności od potrzeb – kilku osób.

Jeśli chodzi o ogniska afrykańskiego pomoru u świń, to w kwidzyńskim było to ognisko liczące ponad 160 świń, w powiecie sztumskim ponad 40. Te ogniska zostały zlikwidowane natychmiast po stwierdzeniu, po wykryciu i wszystkie działania, które wykonaliśmy do dzisiaj, pozwalają nam mieć nadzieję, że ta strefa zostanie zlikwidowana przez Komisję Europejską do końca roku – powiedział dr n. wet. Wojciech Trybowski – pomorski wojewódzki lekarz weterynarii.

– Jako przedstawiciel samorządu rolniczego naszego województwa, chciałbym bardzo podziękować za te działania, które zainicjował pan marszałek, pomocy dla poszukiwania padłych dzików – mówił Wiesław Burzyński – prezes Pomorskiej Izby Rolniczej:

Fot. Kazimierz Netka.

– Rzeczywiście, koszty z tym związane są bardzo duże i myślę, że wszyscy sobie zdajemy sprawę – my producenci rolni zdajemy sobie sprawę z tego, że to chyba jedna z głównych rzeczy, którą należy zrobić dzisiaj w naszych lasach, czyli wyszukiwanie tego truchła i jego jak najszybsze unieszkodliwianie. Pan doktor wspomniał o powiatach, które są dotknięte najbardziej, czyli powiat sztumski, kwidzyński, wejherowski oraz kartuski, ale też i pucki. W tej części naszego województwa rzeczywiście znajdujemy najwięcej tych padłych zwierząt. Jakie to przynosi skutki gospodarcze dla nas rolników to my doskonale zdajemy sobie sprawę, ponieważ jest to co prawda choroba niegroźna dla nas ludzi, jakby konsumentów, natomiast dla nas producentów i dla nas rolników gospodarczych to bardzo poważny problem, ponieważ zredukowało to nasze stada i to nie tylko w naszym województwie ale też w całej Polsce zostały te stada zredukowane przez tę chorobę. W naszym kraju mamy 8.5 mln sztuk świń, a jeszcze nie tak dawno mieliśmy około 20 milionów, tak że ma to bardzo poważny wpływ na hodowle w naszym kraju.

Z różnych powodów doszło do tego zmniejszenia liczby świń, ale na pewno ASF też się do tego przyczynił. Na pewno miały tutaj też wpływ sprawy ekonomiczne w hodowli, natomiast ASF bardzo się do tego przyczynia, od 2014 roku, co prawda w województwie podlaskim, ale rozlewa się na naszą część wschodnią, objął województwo warmińsko – mazurskie i przeszedł do nas. W tamtych województwach też były bardzo duże straty z tym związane.

Generalnie rolnicy, którzy zamykają produkcję z powodu ASF właściwie już jej nie wznawiają.

‚Jest system odszkodowań, ale tylko w przypadku stad wybitych z konieczności, z urzędu i wówczas rolnicy otrzymują rekompensaty, Wypłaca je Wojewódzki Lekarz Weterynarii, To choroba zwalczana z urzędu – powiedział Wiesław Burzyński – prezes Pomorskiej Izby Rolniczej.

– Pan marszałek powiedział, że powiaty wejherowski, pucki, ja chcę powiedzieć że i człuchowski, starogardzki są największymi producentami trzody chlewnej w naszym województwie. Powiat starogardzki ma na dziś około 100 000 sztuk, a w latach 2009 – 2010 miał 180 000 sztuk i aż 1700 producentów trzody chlewnej – powiedział Lech Kolaska – prezes Zrzeszenia Producentów Trzody Chlewnej „Kociewie“, powiat starogardzki, członek zarządu Pomorskiej Izby Rolniczej:

Fot. Kazimierz Netka.

– Tutaj pan prezes powiedział w 2014 roku były pierwsze ogniska ASF. Moje zrzeszenie skupia około 200 producentów trzody chlewnej, ale współdziałamy z wszystkimi rolnikami, z wszystkimi producentami, których na dzisiaj jest około 500 w powiecie starogardzkim, a było 1700.

Przede wszystkim z tego miejsca chciałem podziękować weterynarii, że rozpoczęliśmy od spotkań z rolnikami, od szkoleń w temacie bioasekuracji. Nie mieliśmy w tym czasie pojęcia jak to wszystko ma wyglądać. Pochwalę się, że powiat starogardzki jest jeszcze w białej strefie, Nie dotknął nas jeszcze ASF, ale każdy producent ma kontrolę z weterynarii. Kiedyś rolnicy powiedzieli: ale to jest niepotrzebne, kolego Lechu, po co. Dzisiaj dziękują za to, bo żeśmy się nauczyli. Wiemy jak z tym problemem dzisiaj działać. Nasze gospodarstwa są w tej chwili zabezpieczone różnymi matami, różnymi dezynfekcyjnymi środkami i staramy się żeby ten wirus nie dotknął naszych gospodarstw. Czy damy rade? Tego państwu nie mogę obiecywać bo nosicielem jest dzik i nosicielem są także ludzie. Nas w gospodarstwach różni ludzie odwiedzają ale staramy się żeby do chlewni jak najmniej było odwiedzin i do naszych gospodarstw nie mają wstępu ludzi z zewnątrz.

Chcę powiedzieć, że działa w województwie pomorskim Rada Społeczna Rolników przy Marszałku Województwa Pomorskiego. Przez kilka lat wypracowaliśmy różne wnioski w temacie na przykład napływu płodów rolnych z Ukrainy. W spotkaniu dożynkowym w województwie pomorskim, które odbywało sile w powiecie starogardzkim, mieliśmy taki wniosek: żeby te padnięte sztuki, które są największym zagrożeniem – i to też wyszło ze szkoleń, z konferencji, która odbywała się w Zukowie, gdzie profesor Pejsak powiedział, że odstrzały sanitarne to jest dobra rzecz, ale jeszcze lepszą jest usuwanie padniętych sztuk, bo te padnięte sztuki są nosicielami przez pół roku, a zwłaszcza w warunkach zimowych. Tu niebezpieczeństwo jest bardzo duże bo wielu ludzi odwiedza lasy, dlatego ten projekt i te środki, które w tej chwili są przekazane: 90 tysięcy złotych, to jest może niedużo ale na pewno daje nam większą szansę egzystencji i pewności siebie w gospodarstwach.

Co się dzieje z producentami trzody chlewnej? Czy chcemy rozwijać produkcję? Dzisiaj jesteśmy wszyscy pod znakiem zapytania. Liczy się też cena, która nie zawsze jest adekwatna do kosztów produkcji, Jesteśmy w Unii Europejskiej – tutaj prezes powiedział, że byliśmy kiedyś eksporterem – dziś jesteśmy importerem. W Polsce ubija się około 18 mln sztuk tuczników, a my w Polsce mamy na dzisiaj produkcję 660 000 loch, co daje około 9 mln produkcji. Co trzeba zrobić? Myślę, że wprowadzane programy, które są realizowane przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa to już daje pewne rozwiązania.

Spotkanie, które odbyło się z panem ministrem, tu w województwie pomorskim, przy Urzędzie Marszałkowskim były wskazania od rolników co mamy zrobić żeby utrzymać naszą produkcję? Odpowiedź naszego obecnego ministra: będziemy wspierać produkcję trzody chlewnej, produkcję bydła i produkcję drobiu. Bo szanowni państwo, musimy o jednej rzeczy pamiętać: nas jest około 40 milinów ludności, Musimy dbać o to, żeby bezpieczeństwo łańcucha żywnościowego było na różne kryzysy, na różne sytuacje. Nie możemy liczyć, że któż nam pomoże, albo ktoś nam da. Dlatego też wszelkie działania i związków zawodowych, i izb rolniczych, i ta pomoc z samorządu – liczymy, że samorządy gminne i powiatowe też się włączą w ten jakże trudny problem. Różnie to bywa, z różnymi gminami rozmawiamy, bo nie działamy tylko w powiecie starogardzkim, bo jako przedstawiciele samorządu rolniczego to i w województwie mamy okazję być na centralnych spotkaniach. Tak że uważam, że dobrze, że to się dzieje. Musimy także powiedzieć, że przyczyną nadmiernego rozwoju dzików, jest produkcja kukurydzy, która się zwiększyła w Polsce, do 2 mln hektarów, a tam dziki się bardzo dobrze czują bo tam jest białko i ten rozwój jest naprawdę przyśpieszony. Dlatego też zabezpieczenia pól od strony leśnej, od strony kukurydzy, kontrole odpowiednie i wszystkie ręce na pokład: i samorządowcy, i rolnicy – musimy dać radę,

Był taki problem w Hiszpanii. Hiszpania się odbudowuje w produkcji. Myślę, że my nie pozwolimy by ją w Polsce całkowicie zlikwidować, a moje życzenie, żeby to, co w tej chwili jest, utrzymać w kondycji, w dobrym zdrowiu, Nasze tuczniki – mamy dobre efekty, dobre wyniki zdrowotne, Bo pamiętajcie państwo: przemysł produkcji, a produkcja normalna, która jest w tej chwili w Polsce charakteryzuje się dużymi walorami smakowymi i z korzyścią dla naszych dzieci i dla naszych konsumentów.

My już mamy odpowiedni wiek, ale walczymy aby nasi następcy – a mamy ponad 1 milion gospodarstw – mieli dobrodziejstwo dalszej produkcji dla naszych potomków i po naszych rodzicach. Tak że liczymy, że to się uda jak będziemy wszyscy działać.

Tam, gdzie są wilki jest coraz mniej dzików – one się przemieszczają i to jest dla nas też korzystne. Mamy takie miejscowości gdzie kiedyś było bardzo dużo dzików w gminach powiatu Starogard Gdański na przykład Smętowo. Dzisiaj mamy dużo mniej, ale watahy wilków się pojawiają – zakończył Lech Kolaska – prezes Zrzeszenia Producentów Trzody Chlewnej „Kociewie“, powiat starogardzki, członek zarządu Pomorskiej Izby Rolniczej.

– Szanowni państwo tak jak było powiedziane, jest to bardzo niebezpieczna choroba, która rujnuje gospodarstwa rolne – powiedział Adam Gawrylik – wicemarszałek województwa pomorskiego:

Fot. Kazimierz Netka.

– Tak jak był apel pana prezesa: wszystkie ręce na pokład. Dlatego samorząd województwa pomorskiego wraz z panem marszałkiem, podjął tę akcję, pionierską – co trzeba podkreślić – bo pierwszy raz jest ta współpraca pomiędzy samorządem województwa a właśnie wojewódzkim lekarzem weterynarii. Apelujemy do wszystkich stron, żeby takie akcje były systematyczne, po to, żeby to zagrożenie ograniczyć – zachęcał Adam Gawrylik – wicemarszałek województwa pomorskiego.

Kazimierz Netka

Proszę, czytaj również na portalu: netka.gda.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *