Fot. Kazimierz Netka.
Cudownie ocalone, eksponowane na wystawie z cyklu: Wejście w Historię
Fot. Kazimierz Netka.
Jak mogło dochodzić do masowych morderstw dokonywanych przez hitlerowskie Niemcy podczas II wojny światowej – nie da się zrozumieć. Jednak, taka jest rzeczywistość. Najspokojniejsi, pracowici ludzie tracili życie, a ich rodziny więziono. Tak było zwłaszcza na Pomorzu Gdańskim i Kujawach jesienią 1939 roku. Masowych mordów dokonywano m.in. w Szpęgawsku na Kociewiu, w Piaśnicy na Kaszubach, w Fordonie niedaleko Bydgoszczy.
Fot. Kazimierz Netka.
W Tczewie Polacy zostali uwięzieni w budynku po byłych koszarach. Potem więźniów tych zamordowano. Fakt ten został utrwalony pomnikiem z tablicami, na których wypisano imiona i nazwiska zamordowanych.
Jedna z tych poległych wówczas osób: Maksymilian Kuffel – upamiętniana jest w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Pokazywane są tam pamiątki po panu Maksymilianie Kufflu, przekazane do Muzeum przez Jego rodzinę. Pamiątki owe znajdują się na wystawie pt. „Wejście w Historię”.
Fot. Kazimierz Netka.
O tym jak doszło do przekazania Muzeum unikatowych przedmiotów, wydobytych z grobu w październiku 1945 roku, podczas badania zbrodni niemieckich, mówiono na konferencji w Muzeum. Spotkanie prowadziła Hanna Mik-Samól – rzecznik prasowy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. O niemieckich morderstwach mieszkańców Pomorza Gdańskiego i Kujaw, o zamordowanym Maksymilianie Kufflu i ekspozycjach z cyklu „Wejście w Historię” mówili także m.in.: prof. Grzegorz Berendt – dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku; Katarzyna Szramka – przyjaciółka rodziny Maksymiliana Kuffla; Wojciech Łukaszun – kierownik Działu Zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku; przyjaciele rodziny: Jolanta i Krzysztof Ignatowiczowie, Maria Kryczyk, Teresa Stryczek.
Fot. Kazimierz Netka.
Okoliczności, w jakich Niemcy mordowali Pomorzan, w tym Maksymiliana Kuffla przypomniał prof. Grzegorz Berendt – dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku:
Miałem okazję dwa tygodnie temu rozmawiać z historykiem Oddziału IPN dr. Tomaszem Ceranem, który pracuje w Bydgoszczy i zajmuje się zbrodnią pomorską, zbrodnią, która trwała od września do końca 1939 roku i jeszcze na początku 1940.
Fot. Kazimierz Netka.
Tomasz Ceran, który od dłuższego czasu bada różne aspekty działań niemieckich narodowych socjalistów na terenie Pomorza Gdańskiego i Kujaw, zwraca uwagę na pewną intensywność pruskich działań w pasie od Elbląga po Lębork, w całej tej przestrzeni dolnej Wisły. Pewne natężenia, systematyczność, determinacja, która od schyłku XVIII wieku aż po II wojnę światową sprowadzały się do dążenia aby tę przestrzeń dzielącą posiadłości postkrzyżackie w Prusach wschodnich z nabytkami na Pomorzu Zachodnim, dokładnie zniemczyć, sprusaczyć. Przez większość okresu, o którym tutaj wspominam, owych stu kilkudziesięciu lat, to dążenie sprowadzało się do oddziaływania poprzez oświatę, oddziaływanie kulturą, imponowanie miejscowej ludności Polski tak, aby wciągnąć ja w sferę świata niemieckiego.
Ten typ działań został zanegowany przez niemieckich narodowych socjalistów, którzy przypuścili szturm na Pomorze Gdańskie i Kujawy 1 września 19393 roku. Oni swych rodaków, aktywnych w minionych dekadach, uznali za ludzi miękkich, niekonsekwentnych. Jako narodowi socjaliści i rewolucjoniści, dążący do nacjonalistycznego przeobrażenia Pomorza Gdańskiego, które nazywali Prusami zachodnimi, przyjęli taki zamiar, aby proces niemczenia przeprowadzić szybko, w sposób nieodwracalny i aby tego dokonać przyjęli plan eksterminacji w pierwszej kolejności przedstawicieli polskiego środowiska, które uznali za elitę. Do tej elity zaliczali osoby wykształcone, aktywne politycznie, ale też osoby reprezentujące środowisko polskich przedsiębiorców – ponieważ wszyscy ci ludzie, inteligencja i osoby aktywne społecznie dynamiczne, i przedsiębiorcy zaprzeczali propagandowemu obrazowi, szerzonemu w świecie iż Polska czy polskość to bałagan, anarchia i nieskuteczność.
Tymczasem Maksymilian Kuffel i tysiące polskich kupców, rzemieślników, lekarzy, rolników z powodzeniem dbających o byt swych rodzin, ale również dbających o świadomość narodową swoich rodzin swego najbliższego otoczenia stanowili zaprzeczenie tym propagandowym tezom, które głosili Niemcy i które bardzo mocno podnosił Adolf Hitler wiosną i latem 1939 roku, przygotowując atak na Polskę, przygotowując los, który stał się udziałem Polaków, a w szczególności polskich elit. W konsekwencji dążenia do zniszczenia warstwy przywódczej na Pomorzu, jesienią 1939 roku wyniszczono co najmniej 30 000 osób – w pierwszej kolejności, w pierwszym rzędzie ludzi reprezentujących polską warstwę przywódczą. Żaden inny region okupowanej Polski, we wrześniu, październiku, listopadzie, grudniu 1939 roku nie doznał tak przerażającego, krwawego, wyniszczającego uderzenia. Ani Wielkopolska, ani Śląsk, ani północne Mazowsze czyli tereny, które również przyłączono do Rzeszy. To spadło na Pomorze Gdańskie.
Fot. Kazimierz Netka.
Powstawały dokumenty w 1939 roku, byli sprawcy, którzy mieli wiedzę, pozostawały materialne dowody zbrodni. Jednak, w 1942 roku sprawcy zorientowali się, że zwycięstwo może do nich nie należeć i w Berlinie podjęto decyzję o tym, aby sukcesywnie niszczyć dowody zbrodni. Jedna z głównych osób odpowiedzialnych za zbrodnie na Pomorzu szef tzw. niemieckiej samoobrony Prus Zachodnich – sprawił, że dokumenty struktur jemu podległych spłonęły w samochodzie, który rzekomo uległ wypadkowi. Już właściwie jesienią 1939 roku, dokumenty, wytwarzane przez gestapo po zlikwidowaniu poszczególnych osób, również niszczono także w 1940 roku. Polscy więźniowie pracujący na przykład w gdańskim gestapo, – ci, którzy szczęśliwie doczekali roku 1945, powiedzieli, co się działo w kotłowni gdańskiego gestapo w latach 1939 – 1941. Po zamordowaniu ludzi palono dokumenty, które mogły posłużyć jako dowody w sprawach śledztwa czy procesach przeciwko sprawcom.
Jednym z najbardziej makabrycznych elementów praktyki zacierania śladów zbrodni, niszczenia dowodów, była aktywność grup operacyjnych o kryptonimie „1005”, powołanych w roku 1942 i działających aż do grudnia 1944 roku. Na naszym terenie: Pomorza, Kujaw one były aktywne od wiosny przez lato do późnej jesieni 1944 roku. Ich działalność polegała na tym, że wybrane grupy więźniów pod nadzorem funkcjonariuszy bezpieczeństwa dokonywały ekshumacji ciał ofiar, ale nie po to, by je pochować z należytym szacunkiem, ale po to, by ciała spalić, a kości zmielić. Efektem tej makabrycznej pracy wykonywanej na terenie okręgu Rzeszy Gdańsk – Prusy Zachodnie w ciągu kilku miesięcy było to, że ciała ofiar zniknęły z większości miejsc, w których zbrodni jesienią 1939 roku dokonano.
Gdy więc władza niemiecka na tym terenie zakończyła się wiosną 1945 roku i do pracy przystąpiły komisje badania zbrodni niemieckich, to okazywało się, że dokumentów nie ma, albo jest ich bardzo niewiele i nie ma również ciał ofiar oraz tego, co ofiary miały przy sobie.
Gdzieniegdzie komanda „1005” w roku 1944 przeprowadziły swe zadanie w sposób niekompletny, czy to w Piaśnicy, czy w Szpęgawsku, Fordonie i w wielu innych miejscach. Na terenie okręgu Gdańsk Prusy Zachodnie, zachowały się nieliczne mogiły, w których ciała ofiar pozostały do roku 1945, a wraz z nimi ostatnie przedmioty, które ofiary miały ze sobą.
Mówię tak szeroko o tej pragmatyce działań ludobójczych, a później uciekania od odpowiedzialności, zacierania śladów, aby uzmysłowić niezwykłość obiektu, z którym mamy dzisiaj tu do czynienia: przedmiotów, które miał ze sobą Maksymilian Kuffel.
Fot. Kazimierz Netka.
Po roku 1945 do czegoś, co dotąd nie zostało wyjaśnione. W tych wszystkich miejscach największych zbrodni, w 1945 i 1946 roku dokonywano ekshumacji, szukając ziemskich pozostałości ofiar; gromadzono przedmioty jako materiał dowodowy w śledztwach, które wówczas prokuratorzy w Polsce otwierali. Tyle, że gdy likwidowano pod pierwszą nazwą okręgowe komisje ścigania zbrodni niemieckich, po to, żeby utworzyć komisje badania zbrodni hitlerowskich w Polsce, to te nieliczne dowody odnalezione w miejscach ekshumacji gdzieś wysłano i ślad po nich zaginął. W związku z tym dziś nie wiemy, gdzie są przedmioty, odnalezione w 1946 roku w Piaśnicy czy w Szpęgawsku. Fakt, że żona, dzieci Maksymiliana Kuffla otrzymały przedmioty odnalezione w grobie masowym , grobie ekshumowanym w październiku 1945 roku, jest sytuacją nadzwyczajną i jestem bardzo wdzięczny rodzinie oraz przyjaciołom rodziny, że przedmioty, które traktowano jako najważniejszą relikwię w domu przez kilka dekad, przekazano pod opiekę Muzeum II Wojny Światowej. Mogę zapewnić, że to będzie miejsce, gdzie w sposób godny będą one traktowane i udostępniane tym wszystkim, którzy są zainteresowani II wojną światową i losami polskiego społeczeństwa w okresie II wojnie światowej.
Mamy do czynienia dzisiaj z zabytkami absolutnie wyjątkowymi – podsumował prof. Grzegorz Berendt – dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Katarzyna Szramka reprezentująca rodzinę zamordowanego Maksymiliana Kuffla, ze wzruszeniem mówiła o decyzji w sprawie przekazania pamiątek do Muzeum II Wojny Światowej:
Fot. Kazimierz Netka.
Jest mi bardzo miło, że mam zaszczyt wraz z przyjaciółmi rodziny uczestniczyć w uroczystości otwarcia ekspozycji dotyczącej zamordowanego Maksymiliana Kuffla. Oddając w państwa ręce pamiątki po ojcu i dziadku, rodzina spełniła wolę Jego córki. Jej marzeniem było aby osobiste rzeczy jej ojca, znalazły godne miejsce i były namacalnym dowodem zbrodni wojennych. Takim miejscem jest właśnie Muzeum II Wojny Światowej. Dzień, w którym oddaliśmy w Państwa posiadanie pamiątki, był dla nas wszystkich dniem niezapomnianym, dniem pełnym wzruszeń i emocji. Zostaliśmy niezwykle mile przyjęci przez pracowników Muzeum i nikt z nas nie przypuszczał, że zwieńczeniem naszej wizyty będzie ta uroczysta wystawa. Informacja o niej była dla nas szczególnym wyróżnieniem. Świadczy to o tym, jak bardzo profesjonalnie podchodzicie państwo do indywidualnych ludzkich tragedii z okresu II wojny światowej. Wszyscy członkowie rodziny Maksymiliana Kuffla mieszkają poza granicami Polski. Niestety, ze względu na zobowiązania zawodowe i obecną sytuację epidemiczną nie mogli przybyć na dzisiejszą uroczystość, ale śledzą ją za pośrednictwem mediów społecznościowych. W ich imieniu składam serdeczne podziękowania dyrekcji i wszystkim pracownikom bezpośrednio i pośrednio zaangażowanym w zorganizowanie dzisiejszej ekspozycji i przyjęcie pamiątek i rzeczy osobistych zamordowanego Maksymiliana Kuffla do Państwa Muzeum. Dziękuję.
– Dzisiaj otwieramy kolejną edycję naszej akcji „Wejście w Historię”; chcemy pokazać eksponaty wyjątkowe, związane z ważnymi wydarzeniami – mówił Wojciech Łukaszun – kierownik Działu Zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku:
Z uwagi na to, że pan Maksymilian Kuffel został zamordowany pod koniec października 1939 roku, a pod koniec października 1945 roku został ekshumowany, a my w tym tygodniu rodzinnie – zapewne wiele osób uczestniczyło w spotkaniach na cmentarzach – postanowiliśmy aby to wejście w historię dotyczyło pamiątek po panu Maksymilianie Kufflu, który był jedną z tysięcy osób zamordowanych na początku okupacji jesienią 1939 roku.
Fot. Kazimierz Netka.
W sposób taki muzealny chcieliśmy przypomnieć o tych ofiarach i pokazać, że jest to temat ważny szczególnie dla nas na Pomorzu, o którym należy mówić i przypominać. Pan Maksymilian Kuffel był mistrzem masarskim, posiadał przedsiębiorstwo w Tczewie. Zaraz na początku okupacji, w pierwszych dniach września, to przedsiębiorstwo zostało mu przez Niemców zabrane. 10 września 1939 roku został aresztowany przez Niemców, podobnie jak wielu innych przedstawicieli przedsiębiorców, elit Tczewa. Był więziony w budynku pokoszarowym na terenie Tczewa wraz z innymi. Został przez Niemców zmuszony do pracy w kuchni na rzecz tego tymczasowego aresztu. 27 października 1939 roku, wraz z pozostałymi więźniami został zamordowany. Rodzina pana Kuffla, żona i troje dzieci została umieszczona w tymczasowym obozie, który zorganizowano na Zamku w Gniewie.
W 1945 roku w październiku zwłoki odkopano. Po przedmiotach osobistych udało się rozpoznać, że tą osobą w mogile jest Maksymilian Kuffel.
Przedmioty, jak wspomniał pan dyrektor, w cudowny sposób oddano rodzinie, przetrwały do naszych czasów i zostały przez rodzinę umieszczone w szklanej urnie i były ważnym elementem życia rodziny.
Od dzisiejszego dnia są ważnym elementem naszej codziennej pracy, naszej misji, którą wykonujemy tutaj, w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Na koniec chciałbym państwu odczytać dwa fragmenty listu, który przygotowali przedstawiciele rodziny pana Kuffla. Cały ten list będzie upubliczniony na naszej stronie internetowej. Fragmenty te to część protokołu ekshumacji, sporządzonego w 1945 oku oraz fragment listu rodziny
Protokół z ekshumacji:
Mężczyzna niskiego wzrostu, mała czaszka, rozbita, okulary złote w futerale metalowym, zapalniczka, zegarek na łańcuszku, w ręce różaniec. Brązowe ubranie, półbuciki czarne, zelowane numer 43.
List:
pamięć o II wojnie światowej jest w Polsce wciąż żywa, osób żyjących w tamtych czasach jest wśród nas coraz mniej. Znakami wydarzeń tego okresu są miejsca pamięci o tych, którzy oddali swe życie, abyśmy mogli żyć w pokoju; obozy, pomniki, tablice pamiątkowe i muzea. To miejsce: Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku – jest świadectwem tamtych czasów, wprowadza w nastrój zadumy i pokory wobec życia. Dla nas, pokolenia żyjącego w czasach pokoju, które okrucieństwo wojny zna tylko z podręczników, powieści i filmów, Muzeum stanowi źródło wiedzy o II wojnie światowej. Daje nam możliwość doświadczenia realnej historii.
Ta niewielka szkatułka z symbolem krzyża miała dla Pani Anny niesamowitą wartość. Przedmioty w niej umieszczone były niczym relikwie. O tym fakcie wspomniał również ksiądz, który wygłosił kazanie podczas jej mszy pogrzebowej. Był pełen podziwu dla głębokiej wiary Pani Anny, miłości do bliskich, pokory wobec życia. Życia, które już w młodości tak boleśnie ją doświadczyło, ale nie odebrało pogody ducha i szacunku dla drugiego człowieka, kimkolwiek by on był – powiedział Wojciech Łukaszun – kierownik Działu Zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, na zakończenie uroczystości.
Wszystkie listy rodziny dostępne są na: https://muzeum1939.pl/wejscie-w-historie-prezentacja-rzeczy-osobistych-maksymiliana-kuffla/aktualnosci/4945.html
Szkatułka z pamiątkowymi przedmiotami jest darem Barbary Holstein z d. Kozikowskiej oraz Tomasza Kozikowskiego. Został przekazany do zbiorów Muzeum II wojny Światowej w ramach Ogólnopolskiej Zbiórki Eksponatów „Przyjmiemy Twoją Historię”. Darczyńcy, mieszkający na stałe w Niemczech, nie mogli być obecni na uroczystości otwarcia ekspozycji. Przygotowali jednak listy, w których wspominają wizytę w Muzeum i dzielą się emocjami towarzyszącymi przekazaniu pamiątek. Znalazły się one w zbiorach placówki zgodnie z wolą córki Maksymiliana Kuffla – śp. Anny Kozikowskiej z d. Kuffel – poinformowała Hanna Mik-Samól – rzecznik prasowy Muzeum II Wojny Światowej.
Eksponaty prezentowane będą od 4 listopada do końca 2021 r. w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Informacje o wcześniejszych odsłonach cyklu „Wejście w Historię” są dostępne na: https://muzeum1939.pl/taxonomy/term/117 .
Kazimierz Netka
Czytaj również na portalu: netka.gda.pl