Koniec z używaniem cudzych lodołamaczy przez państwowe instytucje, dbające 0 ochronę ludzi i obiektów przed powodzią. RZGW dostały te statki do własnej dyspozycji.
Lepsze czasy dla zarządzających rzekami
Około 135 lat trwa już zmechanizowane kruszenie lodów na Wiśle. Jak pisze inż. Tadeusz Wrycza z Towarzystwa Żeglugi Śródlądowej „Delta Wisły” w Tczewie, w artykule pt. „Lodołamacze wiślane”, zamieszczonym w publikacji „Bezpieczeństwo przeciwpowodziowe Żuław i Gdańska – historia i teraźniejszość”, wydanej z okazji Konferencji naukowo – technicznej 31 marca 2015 roku, działania te zapoczątkował lodołamacz ”Weischel” czyli „Wisła”, wybudowany w 1880 roku w stoczni w Gdańsku. W ciągu 20 lat liczba lodołamaczy wzrosła na dolnej Wiśle do kilkunastu jednostek.
Na ilustracjach: Tak wyglądało kruszenie lodów na Wiśle w 1919 roku. Zdjęcia pochodzą z prezentacji prof. Wojciecha Majewskiego z Komitetu Gospodarki Wodnej Polskiej Akademii Nauk.
Teraz zaczyna się kolejna epoka w kruszeniu lodów. Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej (RZGW), które do tej pory musiały wynajmować lodołamacze, ogłaszając przetargi, zostały obdarowane tymi statkami. Co prawda używanymi, ale RZGW stają się bardziej niezależne i lepiej mogą troszczyć się o ludzi i majątek.
Na ilustracji: Lodołamanie. Ilustracje pochodzą z prezentacji dr. inż. Piotra Kowalskiego z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
Osiem lodołamaczy Przedsiębiorstwa Budownictwa Wodnego w Warszawie oraz siedem kolejnych, należących do Przedsiębiorstwa Budownictwa Hydrotechnicznego ODRA 3 w Szczecinie zostało przekazanych Regionalnym Zarządom Gospodarki Wodnej (RZGW). Przekazanie statków odbyło się pod nadzorem Ministerstwa Skarbu Państwa. Dzięki tej transakcji, państwowe jednostki organizacyjne stały się bezpośrednimi właścicielami lodołamaczy – czytamy w Newsletterze Ministerstwa Skarbu Państwa.
Na zdjęciu: Lodołamacz podczas pracy. Fot.: Z Archiwum Ministerstwa Skarbu Państwa i RZGW.
– Przekazanie lodołamaczy ze spółek Skarbu Państwa zwiększy bezpieczeństwo przeciwpowodziowe kraju, bo to właśnie RZGW, które przejęły statki, bezpośrednio odpowiadają za realizację tego zadania – powiedział Andrzej Czerwiński, ówczesny minister skarbu państwa.
Proces przekazywania lodołamaczy, realizowany przez Ministerstwo Skarbu Państwa i Ministerstwo Środowiska, trwał od 2013 roku. Zakończono go w październiku br. faktycznym przekazaniem lodołamaczy do RZGW, nadzorowanych przez ministra środowiska.
Na zdjęciu: Spiętrzone kry na Wiśle w rejonie mostów w Tczewie. Fot. Kazimierz Netka.
Decyzja o przekazaniu lodołamaczy RZGW była podyktowana koniecznością zagwarantowania prowadzenia akcji lodołamania w sytuacjach zagrożenia powodziowego na głównych rzekach Polski. Mają to zapewnić instytucje państwowe prawnie zobowiązane do wykonywania tych zadań, czyli RZGW, przy użyciu sprzętu będącego ich własnością. Taka konstrukcja była postulowana m.in. przez instytucje, stowarzyszenia i zrzeszenia zajmujące się problematyką wodną. Dotychczas w razie zagrożenia powodziowego RZGW musiały zlecać lodołamanie zewnętrznym spółkom – m.in. tym, które pozbyły się lodołamaczy.
RZGW po przejęciu lodołamaczy będą zlecały na rynku usługę lodołamaczy obejmującą głównie: zapewnienie załóg, bieżące utrzymanie sprzętu i okresowe remonty, co umownie zostało nazwane systemem operatorskim. O przyjęcie takiego rozwiązania, skutkującego zwiększeniem przychodów spółek, postulowały zarządy i związki zawodowe spółek przekazujących sprzęt.
Przedsiębiorstwa Budownictwa Wodnego w Warszawie S.A. oraz Przedsiębiorstwo Budownictwa Hydrotechnicznego ODRA 3 w Szczecinie Sp z o.o. są w trakcie wdrażania strategii dywersyfikacji działalności, która pozwoli im zwiększać przychody nawet po przekazaniu lodołamaczy – informuje Ministerstwo Skarbu Państwa.
– Dwa używane lodołamacze (Foka i Żbik) wzbogaciły flotę Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku – informuje Bogusław Pinkiewicz, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku. – Są to jednostki przejęte od Przedsiębiorstwa Budownictwa Wodnego w Warszawie.
Na zdjęciu: Wisła skuta lodem pod mostami: kolejowym i drogowym w Tczewie. Fot. Kazimierz Netka.
Przekazane dla RZGW w Gdańsku lodołamacze to jedna jednostka liniowa (Foka) i jedna pomocnicza (Żbik). Dołączą one do Tygrysa, Orki i Rekina, pełniących obecnie służbę w barwach RZGW. Jeden z przekazanych lodołamaczy dotarł już do Gdańska, drugi czeka we Włocławku na poprawę warunków żeglugowych na Wiśle, aby dopłynąć na miejsce.
W najbliższych latach RZGW w Gdańsku planuje budowę 4 nowych lodołamaczy. Odpowiednie zgłoszenia o przyznanie środków zostały wysłane do Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej oraz Ministerstwa Środowiska, w celu ich realizacji w ramach projektów dofinansowanych z funduszy UE – w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014 – 2020.
Planowany jest jednocześnie remont portu w Przegalinie, gdzie stacjonują lodołamacze. Również i to działanie ma być realizowane w ramach ww. programu operacyjnego oraz drugiego etapu projektu „Kompleksowe zabezpieczenie przeciwpowodziowe Żuław” – informuje Bogusław Pinkiewicz, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
Posiadanie lodołamaczy do własnej dyspozycji jeszcze nie gwarantuje skuteczności działań. Statki te muszą mieć odpowiednie warunki do pracy, a przede wszystkim – przysłowiową tzw. „stopę” wody pod kilem, czyli rzeka musi być wystarczająco głęboka, by lodołamacze mogły po niej pływać. Z tą głębokością bywa różnie. Obecnie jest za płytko. Niekorzystne warunki mogą zaistnieć także w miejscu, gdzie kruszenie lodów trzeba zacząć, czyli na styku rzeki oraz Bałtyku. A tam też bywają mielizny, które mogą utrudniać „wejście” lodołamaczy do rzeki.
Obecne ujście Wisły jest sztuczne. Liczy 120 lat. Powstało w 1895 roku, gdy zakończono budowę skrótu rzeki do morza, zwanego dzisiaj Wisłą Przekop. Wisła wnosi dużo piasku do Zatoki Gdańskiej. Usypuje sobie w morzu druga deltę. Powstają spłycenia tuż u wylotu rzeki, a nawet tworzą się wyspy. Owe spłycenia ujścia mogą być przeszkodą w skutecznym kruszeniu lodów i barierą dla kry płynącej Wisłą do morza.
Kazimierz Netka