140 ciosów w Człowieka – c.d.
Polacy, nic się nie stało!?
Jasna pomroczność sprawiedliwości
Pan Prokurator Generalny, Andrzej Seremet, chce ukarać Panią Prokurator niższego szczebla za to, że napiętnuje Pana Ministra Spraw Zagranicznych, Radosława Sikorskiego. I słusznie, ze chce Panią ukarać, wszak w Polsce obowiązuje wolność słów. Zwłaszcza wulgarnych, zwłaszcza wypowiadanych przez członków rządu. Brak reakcji Pana Prokuratora Generalnego na te słowa (wulgarne, pana ministra) jest dowodem, że wolność wypowiadania takich słów, w Polsce obowiązuje. A Pani Prokurator śmie publicznie napiętnować Pana Ministra – szefa polskiej dyplomacji, za to, że z jego ust płynie potok takich wyrazów, uznanych za wulgarne, zwanych też nieparlamentarnymi.
W Gdańsku, prokuratorzy postawili 140 (dokładnie: 139) zarzutów – uczciwej, ciężko pracującej kobiecie. Chodzi o Panią Strażniczkę ze Straży Miejskiej w Gdańsku. Zawiadomili o tym dziennikarzy. Ci nagłośnili sprawę, nie dając Pani Strażniczce szans obrony; nie mogła przedstawić swych racji na łamach gazet czy internetu.
Postawić 140 zarzutów jednej osobie. To chyba rekord świata. Takiego ataku dwóch P (prokuratury i pismaków) najbardziej odporny człowiek by nie wytrzymał. Pani Strażniczka też nie sprostała tym agresorom; popełniła samobójstwo. Czy w jej obronie stanie Pan Prokurator Generalny? Podobnie jak broni Pana Ministra Spraw Zagranicznych? Czy zapyta Panów Prokuratorów, co zarzucają Pani Strażniczce? Czy stowarzyszenia dziennikarskie zainteresują się sposobem nagłośnienia zdarzenia przez dziennikarzy?
Pan Prokurator Generalny, Andrzej Seremet, dba przede wszystkim o interes rządu. Gdy dziennikarze przyłapali rząd na niecnych poczynaniach, Pan Prokurator Generalny usiłował redaktorom z tygodnika „Wprost” odebrać materiał obciążające ministrów. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ktoś z władz państwowych chciał „sprawie łeb ukręcić”.
W Sopocie, szaleniec urządził sobie samochodową przejażdżkę po „deptaku”: ulicy Bohaterów Monte Cassino i Molu. O mało co zabił ponad 20 osób. Prawdopodobnie nie będzie odpowiadał karnie. Uznano go za niepoczytalnego.
W Gdańsku przed obliczem sądu stanął Pirat. Nie okradł nikogo, nikogo na śmierć nie naraził. Owszem, swym postępowaniem przekroczył normy. Za to poniesie odpowiedzialność. Lekarze, badając Pana Pirata, nie doszukali się w jego zdrowiu okoliczności na tyle łagodzących, by można odstąpić od wymierzenia kary. Nie miał tyle szczęścia, co sopocki zamachowiec na życie lub zdrowie ponad 20 osób.
Polski klub piłki nożnej zostaje przyłapany na zagranicznym oszustwie. Jego działacze mimo to mają czelność występować w telewizji. Można odnieść wrażenie że działają według zasady: „Polacy, nic się nie stało”… Czy an Prokurator Generalny zajmie się tą sprawą i sprawdzi, czy to było oszustwo? Pośpiechu w jego działaniach nie widać.
Sprawiedliwość jest jak pajęczyna – co zauważono już przed wiekami. Dużego przepuści, a muszkę zatrzyma. Można odnieść wrażenie, że od dość dawna polski wymiar sprawiedliwości cierpi na schorzenie, zwane pomrocznością jasną. Quod erat demonstrandum (co było do udowodnienia) już około 20 lat temu. Wtedy, gdy w konflikt z prawem wszedł syn prezydenta RP. I nie poniósł za to należytej kary.
Kazimierz Netka