Przy naszych plażach budowane są rafy. Warto zobaczyć jak to się robi
Nowe atrakcje nad Bałtykiem: przebudowy brzegów; nierówne prawo do morza…
Bałtyckie plaże są przebudowywane. Robi się to z woli prywatnych firm oraz instytucji państwowych. I jedni, i drudzy stwarzają lepsze warunki do zarabiania na turystach. Z udogodnień tych nie skorzystają jednak najbiedniejsi, bo ich na to nie stać. Nie stać nawet na przyjazd do tych miejsc. Do sztucznych plaż, usypywanych przy kempingach, do plaż chronionych przez sztuczne rafy budowane za duże pieniądze. Ze szkodą dla naturalnego środowiska.
Tak jest na znaczącej części polskiego wybrzeża Bałtyku. W Trójmieście, na Półwyspie Helskim, nad otwartym morzem.
Na zdjęciu: Tak była przegrodzona plaża w 2009 roku nad Zatoką Pucką, na Półwyspie Helskim, między Władysławowem i Chałupami – przy jednym z prywatnych kempingów.
Od kilku lat jest głośno o zasypywaniu przybrzeżnej roślinności podczas poszerzania pól kempingowych na Półwyspie Helskim nad Zatoką Gdańską, między Władysławowem i Chałupami. Zrobili to prywatni przedsiębiorcy i mają za to odpowiadać karnie. Czy słusznie się ich oskarża – rozstrzygnie sąd.
Okazuje się jednak, że to, czego prywatnym inwestorom robić nie wolno, wolno czynić instytucjom państwowym. Od dawna, na ich zlecenie, poszerzany jest Półwysep Helski piaskiem wydobywanym m.in. z dna Zatoki Puckiej. W dziurach, powstałych po tym wydobyciu, gromadził się siarkowodór.
Na zdjęciu: Tak przegrodzono plażę w 2015 roku, w Ustce, około 2 km na wschód od ujścia Słupi. Na zlecenie instytucji państwowej. Po lewej stronie tego rowu zaczyna się teren budowy.
Właściciele pól kempingowych na Półwyspie Helskim poszerzyli kilkadziesiąt – kilkaset metrów bieżących brzegu, dosypując piasek do wody w zatoce. Instytucje państwowe robią to samo na odcinkach dziesiątków kilometrów. Jak to jest, że państwowemu wolno, a prywatnemu biada robić to samo?
Zmiany w krajobrazie podwodnym i nadwodnym są olbrzymie. Przebudowany został początek Polski, czyli cypel Półwyspu Helskiego. Latem dotrzeć tam bardzo trudno, bo jest duży tłok, w pociągach, na szosach..
Na zdjęciu: Budowa rafy na dnie morza niedaleko plaży w Ustce.
Teraz „poprawiane” są plaże i dno morza na naszym środkowym wybrzeżu Bałtyku. Można to zobaczyć na przykład w Ustce, gdzie rozpoczęto wielkie roboty hydrotechniczne – na morskiej plaży, a także w wodzie. O wiele łatwiej tam się dostać niż do Helu. Wystarczy w Warszawie wsiąść w pociąg „Słoneczny” (od 28 czerwca), a on dowiezie turystów, przez Trójmiasto, aż do Ustki. Od dworca w Ustce do wielkich przemian nad Bałtykiem, dokonywanych na zlecenie instytucji państwowych, jest około dwóch kilometrów.
Na zdjęciu: Tablica informująca kto i za ile realizuje te roboty nad Bałtykiem… Na Bałtyku widać budowę rafy.
Prace są realizowane za olbrzymie pieniądze, państwowe, unijne. Warto zobaczyć, co się tam dzieje. To jedna z największych „atrakcji” obecnego lata nad Bałtykiem; duża ingerencja człowieka w naturalne środowisko; o wiele większa od tej, przy prywatnych kempingach na Półwyspie Helskim. Nikogo za to, co dzieje się w Ustce, w stan oskarżenia nie postawiono. Roboty odbywają się bowiem za przyzwoleniem innych instytucji państwowych.
Na zdjęciu: Element fortyfikacji na zachód od ujścia Słupi w Ustce. Za drzewami: styk rzeki z Bałtykiem.
Niestety, plaż w Ustce tego roku jest nieco mniej niż zwykle. Warto jednak zajrzeć do zachodniej Ustki, gdzie są unikatowe obiekty historyczne – Bunkry Baterii Bluechera. Tam na plażach jest mniejszy ruch… pojazdów.
Kazimierz Netka