Najmniejsze w Pomorskiem miasto posiada najsilniejszy potencjał. Turystyczny. Demograficzny ma jeden z najmniejszych w kraju.
Poszukiwanie szans dla kresów III Rzeczypospolitej
W ciągu roku w tym mieście – w Krynicy Morskiej – rodzi się zaledwie kilkoro dzieci. Kurort ów się rozwija, młodzi ludzie jednak opuszczają owo urokliwe miejsce. Do Gdańska, autobusem, jedzie się tam prawie dwie godziny. Do pokonania jest dystans ponad 70 kilometrów. Autobus i prywatne środki lokomocji to jedyna komunikacja całoroczna. W lecie kursują tam, oprócz taksówek oczywiście, pojazdy do wożenia turystów, wyglądające jak meleksy ale są też napędzane silnikami spalinowymi. Przejazd w poprzek mierzei kosztuje 5 złotych od osoby. No i statki kursują. Po Zalewie Wiślanym. Jest jednak coraz ładniej – dzięki funduszom unijnym.
Na zdjęciu: Przystań nad Zalewem Wiślanym w Krynicy Morskiej. Powstała w ramach realizacji unijnego projektu „Pętla Żuławska”, przy wsparciu z Europejskiego Funduszu Rozowju Regionalnego.
Od kilkunastu lat miasteczko to zwraca uwagę na swe unikatowe walory. Zwłaszcza na te atrakcje, które są tam przed i po lecie, czyli w ciągu pozostałych pór roku. W tym celu, zwoływane są, międzynarodowe, Krynickie Spotkania Turystyczne. Pojechaliśmy tam.
Geocaching – tak nazywało się jedno z wydarzeń tegorocznych krynickich Spotkań – chwytanie atrakcji, „schowanych” na pasemku lądu między Zatoką Gdańską i Zalewem Wiślanym.
To już był początek wakacji, pierwszy ich dzień, po rozdaniu świadectw. Sobota, 27 czerwca. Do pomocy w tym chwytaniu zaangażowano gimnazjalistki. Sześcioro tych dziewcząt spotykamy na swej trasie poszukiwań. Imponują nam wiedzą.
Początek wakacji… co tu robić? A po gimnazjum, co robić? – pytamy.
– Młodzi ludzie stąd wyjeżdżają – opowiadają dziewczyny. – Rodzice kupują im mieszkania gdzie indziej. Krynica Morska to niewielkie miasto; najwyżej ma 800 mieszkańców.
– Przecież oficjalnie podają, że około 1300…
– Tylu jest zameldowanych na pobyt stały – potwierdzają nasze rozmówczynie. – Część z nich ma tu swe mieszkania, apartamenty, a żyje gdzie indziej. Przyjeżdżają na kilka miesięcy, na wakacje.
– I dzieci rodzi się mało… – dodają dziewczęta.
– Ile?
– W zeszłym roku przyszło na świat czworo.
– Czworo? – dziwimy się…
Biznesmen, Adrian Bogusłowicz, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej w Krynicy Morskiej, członek zarządu Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, potwierdza te słowa.
– Niedługo nie będzie miał kto u nas dzieci rodzić! – mówi. – Coraz więcej osób wyjeżdża.
Dlatego, jedna z głównych trosk prezesa LOT Krynica Morska, jest namawianie całych rodzin do przyjazdów; dążenie do uczynienia z tego kurortu miejsca atrakcyjnego dla takich turystów. Jeśli zaspokoi ono oczekiwania wczasowiczów, to niewykluczone, że wielu zechce zostać tu na stałe. Tych, co przyjeżdżają tu na odpoczynek, i tych, co tu żyją stale.
Na zdjęciu: Fragment uliczki, zmodernizowanej dzięki wsparciu unijnymi dotacjami z Europejskiego Funduszu Rybackiego.
Wczasowiczów jest coraz mniej. Zwykle, pod koniec czerwca i na początku lipca, zdobyć miejsce na nocleg w Krynicy Morskiej, było prawie niemożliwe. To bowiem najbliższy Warszawie polski kurort nad Bałtykiem – zwłaszcza dla wyjeżdżających nad nasze morze samochodami. Teraz, w czerwcu, trwała batalia o turystów. Kwaterodawcy wyłapywali przyjezdnych, zdążających od oficjalnego centrum zakwaterowania. Tak było na ulicy Teleexpressu, w sąsiedztwie ulic Żeromskiego i Młodzieży.
– Może poszukuje pani pokoju? – mówi inna pani, podchodząc do kobiety ciągnącej walizkę na kółkach i pytającą o ulicę Żeromskiego.
Turyści są podbierani już wiele kilometrów przed Krynicą Morską. W Kątach Rybackich – mówi Marian Groblewski, właściciel hotelu Kahlberg (tak się kiedyś nazywała Krynica Morska). Kąty Rybackie się rozbudowały…
Na zdjęciu: Zawór wypływu solanki w Krynicy Morskiej. Odnowienie tego otworu było możliwe dzięki wsparciu unijnym, w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Pomorskiego na lata 2007 – 2013.
W czym Krynica jest lepsza od Kątów? Ma wody solankowe! Rzecz w tym, że wiele starań trzeba, i chętnych właścicieli obiektów wypoczynkowych, by z tych wód organizatorzy wypoczynku chcieli korzystać i świadczyć usługi zdrowotne. Krzysztof Swat, burmistrz Krynicy Morskiej, mający bogate doświadczenie w działaniach na rzecz środowiska, znający te problemy, jest gotowy na rozpoczęcie negocjacji. Przy wsparciu unijnymi pieniędzmi, odwiert został odnowiony, ogrodzony, oznaczony, opisany, Wystarczy odkręcić zawór…
Inauguracja XIII Krynickich spotkań Turystycznych. Na zdjęciu, od lewej: Bogdan Kałucki – prezes zarządu Krynickiej Organizacji Turystycznej w Krynicy Zdroju; Krzysztof Swat – burmistrz Krynicy Morskiej; Marta Chełkowska – dyrektor Departamentu Turystyki i Promocji Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego i prezes Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej; Zbigniew Ptak – starosta nowodworski; Teresa Pawłowska – przewodnicząca Rady Miejskiej w Krynicy Morskiej; Adrian Bogusłowicz – prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej w Krynicy Morskiej, członek zarządu Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej.
– Jesteśmy przygotowani na przyjmowanie latem urlopowiczów, ale też mamy bogatą ofertę na inne pory roku i na niepogodę podczas wakacji – mówiła Marta Chełkowska, dyrektor Departamentu Turystyki i Promocji Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego i prezes Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, na rozpoczęciu XIII Krynickich Spotkań Turystycznych. – Jednym z naszych najnowszych dokonań jest zrealizowanie projektu pt. „Pętla Żuławska” – rozwój turystyki wodnej w delcie Wisły. Udało się nam połączyć wartości kulturowe i naturowe. Mamy nadzieję, że dzięki temu nasza żuławska oferta stanie się krajowym produktem turystycznym.
Głównym twórcą projektu „Pętla Żuławska” jest Zbigniew Ptak, starosta nowodworski. Jak zapewnił pan starosta, witając uczestników XIII Krynickich Spotkań Turystycznych, na tym się nie skończy. W delcie Wisły jest około 300 kilometrów szlaków żeglownych, a także wielka atrakcja: ujście Wisły do Bałtyku. Takie miejsca ciągle czekają na odpowiednie zagospodarowanie i odkrywanie przez wczasowiczów.
Krynica Morska chce współpracować z Krynicą Zdrój, znajdującą się na południu kraju. Pragnie być razem ze swą południową „siostrą”, mającą spore doświadczenia jako uzdrowisko. W maju 2014 roku, zostało w tej sprawie zawarte porozumienie, a inicjatorem jest burmistrz Krynicy Morskiej, Krzysztof Swat. Współpracę obydwu kurortów rozpoczęto uroczystym podpisaniem Listu Intencyjnego i powołaniem Korporacji Miast Krynicy Morskiej i Krynicy Zdrój. Podpisanie Listu odbyło się 15 maja 2014 r. w Warszawie. Współtwórcą idei połączenia działań dwóch uzdrowisk jest Bogdan Kałucki – prezes zarządu Krynickiej Organizacji Turystycznej w Krynicy Zdroju. Promocja odbywa się pod hasłem: KRYNICA jest jedna, a miasta są DWA.
Krynica Morska to kurort z potencjałem. Ma siłę, by promować inne miejscowości, w tym Trójmiasto. Oczywiście z poparciem PROT-u. Dba o prestiż nie tylko swój, mierzei, ale też dużej części regionu.
Na zdjęciu: Pomnik Bohaterów Armii Radzieckiej w Krynicy Morskiej.
Krynica Morska to kurort wyjątkowy. Stoi tam pomnik „Chwała Bohaterom Armii Radzieckiej”. Nikt nie niszczy tego pomnika; owo pamiątkowe miejsce jest otaczane czcią, z pieczołowitością traktowane; jest zadbane. Znajduje się tuż obok latarni morskiej. W tejże morskiej Krynicy jest też ulica Świerczewskiego. I nikt nie próbuje tablicy z nazwą zrywać, zamalowywać.
Przedwojenni mieszkańcy Krynicy prawie wszyscy stąd wyjechali. Tym, którzy tu przybywali w latach czterdziestych, postawiono kilka lat temu pomnik. Pierwszych osadników symbolizuje postać rybaka, wyciągającego sieć z rybami.
Mimo to, ludzie stąd uciekają; wyprowadzają się dzieci z rodzicami. Mieszko, syn Stanisława Chomy, wraz z matką przebywa w Austrii. I w tamtejszej szkole jest prymusem. Nie tylko w zwykłych przedmiotach typowo szkolnych. Mieszko wykazał się najlepszą wiedzą, jeśli chodzi o znajomość nazw austriackich gmin. O to, by dobrze znał Polskę, dba jego matka. Gdy tylko kończy się rok szkolny, Mieszko przyjeżdża z mamą do ojca, do Polski, do Krynicy Morskiej. A gdy nastaje jesień, Pan Stanisław zamyka swą, pierwszą w Krynicy Morskiej, Karczmę Rybną i jedzie z rodziną w Alpy; tam posiada ośrodek narciarski. Ile ci Kryniczanie maja energii…
Na zdjęciu: Budynek, w którym znajdowało się Muzeum Krynicy Morskiej.
Stanisław Choma, właściciel pensjonatu „Polonia”, otworzył około 10 lat temu muzeum Krynicy Morskiej, Mierzei Wiślanej. Zniechęcił się, gdy kazano mu zapłacić za umieszczenie tabliczki informacyjnej na ulicy. W utworzenie Muzeum włożył sto tysięcy złotych. Nikt wsparcia mu nie dał…
Kryniczanie mają potencjał. Dbają nie tylko o promocję swego miasta, ale też o nagłośnienie atrakcji znajdujących się w Trójmieście, w Przywidzu, w Pruszczu Gdańskim. Oczywiście, pomogła w tym Pomorska Regionalna Organizacja Turystyczna, ale główny ciężar zwołania XIII Krynickich Spotkań Turystycznych wzięli na siebie Kryniczanie. Program wyjazdu do Trójmiasta obejmował m.in. zwiedzanie z przewodnikiem Europejskiego Centrum Solidarności, wizytę w Międzynarodowym Bałtyckim Parku Kulturowym Faktoria w Pruszczu Gdańskim połączoną z lunchem z Restauracji Piano. Uczestnicy Krynickich Spotkań pojechali też do Gdyni – do Centrum Experyment oraz do Muzeum Emigracji. Zakończenie było w Restauracji Zielona Brama w Przywidzu. Restauracje Piano i Zielona Brama są partnerami projektu: Gdańsk Pomorskie Culinary Prestige, który ma na celu promocję dobrych kulinariów w Pomorskim.
Sen kryniczanom spędza z powiek sprawa pomysłu na budowę kanału żeglugowego w poprzek mierzei.
– To rowek polityczny – mówi o nim Adrian Bogusłowicz. A o kanale mówi się już lat kilkadziesiąt; ma to być przekop, który uniezależni nas od Rosji, utrudniającej korzystanie z polskiej części Zalewu Wiślanego. Teraz główne wejście dla statków na ten zalew jest przez Cieśninę Pilawską znajdującą się w Obwodzie Kaliningradzkim. Przekop znacznie ułatwiłby żeglugę – twierdzą zwolennicy jego wybudowania.
– To niewiele da – przekonują przeciwnicy. Co by zyskała Krynica, gdyby znalazła się za tym politycznym rowkiem?
Na zdjęciu: Plaża nad Zatoką Gdańską w Krynicy Morskiej, pod koniec czerwca.
Krynica ma wspaniałą, szeroką nadmorską plażę. Mieszkańcy kurortu boją się, że ten ich skarb, po zbudowaniu kanału przez Mierzeję, zniknie, albo przynajmniej znacznie się zmniejszy, bo falochron u wejścia do kanału, zatrzyma piasek, przynoszony z zachodu przez prądy morskie.
Krynica ma też unikat na drugim brzegu mierzei. To prawie Amazonia, tak bogata jest ta strefa nad Zalewem Wiślanym. Jednak, dostępna tylko dla prawdziwych miłośników dzikiej, niemal dziewiczej natury, bo pełno tam przyrodniczych atrakcji. Oczywiście, muszek, komarów, ale też ptactwa wodnego czy słowików, trzcinniczków i żab, których koncertu można posłuchać. To ostoja dzików, żyjących w Krynicy Morskiej z ludźmi za pan brat…
Do tej przyrodniczej strefy przylega teren do gry w minigolfa, na którym urządzane są różne mistrzostwa rangi międzynarodowej. Czy nie można by uczynić pasa trzcin nad Zalewem łatwiej dostępnym? – pytamy Zenona Wojtasika – właściciela Pola Minigolfa.
Nie byłoby to łatwe – słyszymy. Po pierwsze, trzcinami i zalewem włada administracja państwowa – Urząd Morski w Gdyni. Po drugie, to obszar Natura 2000, więc jakiekolwiek inwestycje wymagałyby specjalnych uzgodnień. A może dlatego ów teren stanie się kiedyś bardzo silnym magnesem na turystów, właśnie poza letnim sezonem? Zalew Wiślany to również unikat dla miłośników żeglarstwa, ale też żeglarstwa na lodzie…
Na zdjęciu, zrobionym przy latarni morskiej: Reprezentanci uczestników XIII Krynickich Spotkań Turystycznych, zorganizowanych w 2015 roku .
Może, w przyszłości, te walory zostaną bardziej docenione. Na razie – nic dziwnego, że młodzi ludzie uciekają z Krynicy Morskiej. Miejsc pracy dla nich jest za mało. Kurort znajduje się bowiem na kresach jednego z najbiedniejszych powiatów w Pomorskiem; powiatu Nowy Dwór Gdański, gdzie stopa bezrobocia czasami przekracza 30 procent (na koniec maja 2015 r. wynosiła 25,4 procent). Najbliższe szanse na znalezienie zatrudnienia i nauki są daleko, bo za Wisłą – w Gdańsku. Jak już wspomnieliśmy: około 70 kilometrów w jedną stronę…
Krynica Morska to kresowa, unikatowa stanica turystyczna III Rzeczypospolitej. Jest też na krańcu Unii Europejskiej. Graniczy z Rosją.
Kazimierz Netka
po prostu nie ma pracy, jak nie masz własnego interesu nie masz co robić w Krynicy. Sezon w Krynicy to najwyżej 2 miesiące – a potem cisza i spokój. Sam się wyprowadziłem z Krynicy.