Generałowie przedstawili swe opinie na temat naszych sił zbrojnych. Niektóre stwierdzenia mogą budzić zdziwienie, ale nad wieloma warto się zastanowić. Czy naprawdę nie jesteśmy gotowi do obrony państwa?
Nasze siły zbrojne są jednorazowego użytku. Nieprzystosowane do obrony narodowej. Budowano je tak, by były ofensywne, ale mamy ich za mało, a rezerwy są znikome. Odsłoniliśmy się przed atakami z kierunków wschodnich. Część naszych wojsk lądowych jest słabo mobilnych – z przyczyn niezależnych od armii. Nie ma tras, którymi ciężkie pojazdy mogłyby się przemieszczać – np. mostów o odpowiedniej nośności. Przyjęliśmy nieco błędne założenia, konstruując strategię obronną. Wydawało się nam, że przyszłe konflikty zbrojne będą bardzo umiędzynarodowione. To znaczy, że jeśli ktoś na nas napadnie, to społeczność międzynarodowa zacznie za nas walczyć. Tak myśleliśmy też do 1939 roku. Rozczarowaliśmy się. Teraz, w konflikcie ukraińskim, i przy zagrożeniu, jakie może dla nas z tego wynikną, nadal możemy liczyć tylko na to, że NATO raczej będzie tylko pobrzękiwać szabelką…
Takie wnioski wysnuć można z treści dokumentu z 30 lipca 2015 roku, o nazwie: Stanowisko wyrażone na konferencji „Stan siły obronnej Państwa”. Debata pod tym tytułem została zorganizowana 15 czerwca 2015 r., przez Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie (SEA). Próbowano podczas tego spotkania odpowiedzieć m.in. na pytania: czy strategia obronna Polski, sformułowana po przystąpieniu do NATO była właściwa; jaki miała wpływ na obecny stan siły obronnej państwa oraz czy potencjał militarny Polski stanowi właściwą formę siły obronnej, zdolnej przeciwstawić się skutecznie sile ofensywnej potencjalnego agresora? Ustalenia zawiera wspomniany wyżej dokument z 30 lipca 2015 roku.
Chodzi głównie o Rosję?
Przytaczamy tu niektóre wypisy z tego obszernego opracowania. Otóż, daniem autorów owego „Stanowiska” z 30 lipca 2015 roku, najbardziej istotną sprawą jest uświadomienie sobie, czym i jak Polska powinna samodzielnie przeciwstawiać się skutecznie zagrożeniu militarnemu bądź agresji militarnej ze strony Rosji. Historia wojen, w tym obrony Polski, dowodzą, że często państwa wielokrotnie słabsze potrafiły skutecznie się obronić.
Polska powinna posiadać własną siłę obronną zdolną do samodzielnego przeciwstawienia się agresji militarnej Rosji na dużą skalę – do czasu, kiedy do udziału w obronie Polski nie włączą się wojska NATO.
Po wstąpieniu Polski do NATO nie udało się przekształcić ofensywnego potencjału Wojska Polskiego będącego do 1990 roku członkiem Układu Warszawskiego w siłę obronną państwa o zdolnościach „przeciwzaskoczeniowych”. Dzisiaj Polska posiada jedynie Siły Zbrojne, które stanowią „amputowaną część” dawnego ofensywnego Ludowego Wojska Polskiego, których potencjał militarny nie stanowi siły obronnej, a tym samym nie jest zdolny do obrony kraju. A nasze siły zbrojne powinny składać się z dwóch komponentów: wojsk operacyjnych i wojsk obrony narodowej, dodatkowo posiadać niezbędną liczbę wyszkolonych rezerw osobowych i zasobów materiałowo – technicznych. Tymczasem, trwająca od początku lat 90. XX wieku do dzisiaj transformacja Wojska Polskiego polegała głównie na wyjątkowo chaotycznej i prymitywnej redukcji struktur i stanów osobowych oraz wycofaniu z eksploatacji znaczących ilości przestarzałego sprzętu i uzbrojenia. W latach 1995 – 2008 reformowano aż 2100 jednostek wojskowych. Rozformowanie 1DZ spowodowało, że na kierunku operacyjnym białoruskim powstała groźna dla suwerenności państwa „dziura strategiczna” podczas obecnych i przyszłych zagrożeń militarnych na dużą skalę (na wypadek wojny).
Na zdjęciu: Na poligonie „Wisła” w Grudziądzu. Fot. Kazimierz Netka.
Wszystkim tym zmianom nie towarzyszyło dostosowanie Sił Zbrojnych RP do celów, środków i sposobów prowadzenia operacji obronnej na obszarze kraju zgodnie z wymogami, potrzebami oraz warunkami, co spowodowało, że dzisiaj Polska nie posiada adekwatnej siły obronnej państwa, zdolnej do obrony swojej suwerenności terytorialnej, w świetle przyszłych i obecnych zagrożeń militarnych na dużą skalę (na wypadek wojny).
Armia jednorazowego użytku…
Z chwilą przejścia Wojska Polskiego na armię zawodową, szkolenie i gromadzenie rezerw osobowych w ramach Narodowych Sił Rezerwowych okazało się nieskuteczne i niewspółmierne do nakładów. Dzisiaj stan liczbowy wyszkolonych rezerw osobowych jest wyjątkowo niewielki i nie zabezpiecza potrzeb Sił Zbrojnych na wypadek wojny. Stan ich powinien być krotnością obecnego stanu Wojska Polskiego w czasie pokoju. Sytuacja ta powoduje, że Siły Zbrojne RP, bez właściwej liczby przeszkolonych żołnierzy rezerwy są armią „jednorazowego użytku” – jednego starcia zbrojnego!
Zaniedbaniom nadal towarzyszy błędne przekonanie, że NATO i strategiczne partnerstwo z USA, jest dla nas wystarczającym atutem, który może zastąpić własne wysiłki na rzecz budowy adekwatnej siły obrony państwa. Wojska nasze nie są zdolne do skutecznej obrony na miejscu! Zdolność do skutecznej obrony na miejscu posiadają jedynie wojska obrony narodowej (OT), których w swym składzie Siły Zbrojne RP nie posiadają! W operacji obronnej na sześciu kierunkach operacyjnych (nadmorski, kaliningradzki, podlaski, białoruski, wołyński, przemyski) o froncie prawie 1400 km, mogą być wykorzystane do obrony na miejscu niezgodnie z przeznaczeniem jedynie dwie dywizje zmechanizowane, które mogą bronić terytorium Polski na dwóch kierunkach operacyjnych.
Analiza powyższa pokazuje jednoznacznie, że Siły Zbrojne RP nie posiadające w swoim składzie zasadniczego komponentu o charakterze defensywnym – wojsk obrony narodowej – nie są zdolne do obrony Polski!
Na zdjęciu: Ćwiczenia w budowie przeprawy pontonowej. Wojska saperskie spełniają ważną rolę tam, gdzie są takie rzeki jak Wisła. W Tczewie zlikwidowano jednostkę saperów. Fot. Kazimierz Netka.
Brak w strukturze Sił Zbrojnych Wojska Polskiego istotnego z punktu widzenia siły obronnej państwa – wojsk narodowej obrony – oraz dedykowanego tym wojskom podsystemu mobilizacyjnego powoduje, że obowiązujący system mobilizacyjny w Wojsku Polskim nie zapewnia Siłom Zbrojnym uzyskania zdolności do wykonania zadań w obronie kraju, co stanowi, że w przypadku wojny obecne siły zbrojne są jednorazowego użytku – jednego boju! – czytamy w „Stanowisku”.
Broń jądrową można zniszczyć…
Obecnie zmienia się sytuacja. Zyskują na tym mniejsze i słabsze państwa. Także Polska. Trzeba jednak nasz kraj do tego przystosować.
Oto spostrzeżenia, zawarte we wspomnianym stanowisku, a dotyczące współczesnych środków walki zbrojnej. Szerokie wykorzystanie elektroniki (mikroprocesorów) umożliwiło równocześnie miniaturyzację wielu środków walki i sprzętu wojskowego, a co za tym idzie radykalne zmniejszenie ich kosztów, liczby żołnierzy obsługi i czas ich szkolenia. Symbolem tej rewolucji w uzbrojeniu jest słynna rakieta przeciwlotnicza „ Stinger”.
Oparcie odstraszania obronnego tylko na broni jądrowej nie jest zbyt wiarygodne i pewne, chociażby z uwagi na możliwości jej zniszczenia na ziemi lub w czasie przewożenia przez samoloty bądź rakiety.
Dlatego, współczesne środki konwencjonalne znajdujące się (mogące się znaleźć) w arsenale Polski powinny być wystarczające dla uzyskania zdolności skutecznego odstraszenia państw atomowych w sensie ofensywnym (lotnictwo, rakiety kierowane, działania specjalne itd.), jak i obronnym (obrona narodowa, przygotowanie terytorium do obrony itd.).
Na zdjęciu: Wyrzutnia, którą może obsługiwać jeden żołnierz. Taki oręż ma coraz większe znaczenie. Fot. Kazimierz Netka.
Następuje zmierzch dominacji czołgów i innych pojazdów opancerzonych oraz lotnictwa, a wzrasta rola pojedynczego żołnierza. Oznacza to zasadnicze przewartościowanie: wzrost siły i skuteczność obrony prowadzonej przez piechotę, która nie jest już bezbronna przed uderzeniami pancerno – lotniczymi.
Następuje kres dominacji na polu walki „wielkich” środków przenoszenia broni (pojazdów pancernych, samolotów i okrętów) łatwych do zniszczenia przez kierowaną broń rakietową. Kończy się epoka panowania drogich (liczonych w dziesiątkach milionach dolarów) środków walki, a tym samym być może następuje koniec monopolu na siłę wojskową wielkich i bogatych państw.
Powyższe zmiany w możliwościach technicznych środków rażenia są niezwykle korzystne, wręcz rewolucyjne, dla prowadzenia obrony przez państwa małe i średniej wielkości. Powszechna staje się opinia, którą potwierdza praktyka, że śmigłowiec bojowy może być zamiast czołgu, a śmigłowiec transportowy – zamiast transportera opancerzonego.
Jak komary
Masowe wprowadzenie na wyposażenie wojsk lądowych śmigłowców powiększy dynamikę działań bojowych. Przykładowo: śmigłowce bojowe umożliwią dowódcy ogólnowojskowemu zorganizowanie obrony przeciwpancernej na wybranej rubieży 10 – 20 razy szybciej niż w przypadku użycia naziemnego odwodu przeciwpancernego.
We współczesnej wojnie główny akcent działań przesuwa się z niszczącego oddziaływania broni na umiejętność wykrywania i uzyskiwania namiarów sił nieprzyjacielskich oraz na ukrycie się i nawiązywanie łączności z własnymi siłami. Przyszła wojna będzie rywalizacją pomiędzy widocznym i ukrytym – między przejrzystością, a tajemniczością.
Środki małej techniki walki (przenośne rakiety przeciwpancerne oraz miny) umożliwiają nawet małym i niebogatym państwom skuteczną obronę przed przeważającymi pod względem liczebnym i technicznym siłami interwencji lub agresji. Ten, kto wątpi w to, że mały może zrobić dużo i być skuteczny w stosunku do „dużego”, nie był nigdy sam na sam z komarem w nocy w namiocie! – napisano we wspomnianym stanowisku.
Wyposażenie nowoczesnej narodowej obrony „OT” w nowoczesne środki małej techniki walki stworzyć powinno duży potencjał obronny państwa – ekonomiczny, niezawodny i skuteczny w odstraszaniu militarnym i zapewniający odparcie ataku (agresji) przeciwnika w regularnej walce obronnej.
Na zdjęciu: Łódź i komandosi z polskiej „Formozy” w akcji na Bałtyku. „Formoza” zaliczana jest do najlepszych w świecie jednostek wojsk specjalnych. Fot. Kazimierz Netka.
To właśnie z doświadczeń, konfliktów zbrojnych, wojen, a także zastosowań i rozwiązań w demokratycznych państwach europejskich jednoznacznie wynika, że siły zbrojne państwa, zwłaszcza zagrożonego agresją, powinny składać się z dwóch komponentów wojsk operacyjnych, uderzeniowych i wojska narodowej obrony.
Rezerwista ma bronić swych bliskich
Obrona narodowa (terytorialna) jest formą organizacji szerokich rzesz społeczeństwa do wykonania zadań obronnych i ratunkowych w rejonach zamieszkiwania. Wiąże ona przygotowanie żołnierza rezerwy do obrony ojczyzny oraz jego uczestnictwo w tej obronie z obroną miejsca życia żołnierza i jego rodziny oraz bliskich mu i znajomych osób, z obroną terenu i obiektów, które świetnie zna i do których jest przywiązany. Inaczej mówiąc: obrona terytorialna to obrona ojcowizny, czyli tego, co stanowi społeczne, przyrodnicze i geograficzne środowisko życia żołnierza, z czym jest on silnie związany duchowo i materialnie.
Przygotowana formacja narodowej obrony stanowić powinna współcześnie skuteczną siłę odstraszania będącą w dyspozycji państwa średniej wielkości – takiego jak Polska – przed ingerencją zbrojną nawet dużego państwa – mocarstwa. Podstawowym warunkiem skuteczności odstraszania jest masowość narodowej obrony, której potencjał osobowy gotowy do powołania pod broń powinien stanowić od 1,0 do 1,2 procenta ogółu ludności (czyli w Polsce – około 400 000 rezerwistów).
Natomiast wojska operacyjne spełniają niezbędną w każdej obronie funkcję siły uderzeniowej.
Istotne znaczenie dla wojsk narodowej obrony ma zagadnienie pozyskiwania i przygotowania kadry dowódczej i sztabowej. Kadra ta w zdecydowanej części winna być na przydziałach mobilizacyjnych, a kierowana tam do rezerwy z wojsk operacyjnych po zakończeniu zawodowej służby wojskowej.
Politycy zlekceważyli przygotowania do obrony?
Stosownie do potrzeb obronnych w pierwszej kolejności należałoby utworzyć jednostki wojsk narodowej obrony (OT) w miejscowościach leżących w pasie przy granicy wschodniej i z obwodem Kaliningradzkim Federacji Rosyjskiej, a także miejscowościach (obiektach) o znaczeniu strategicznym i operacyjnym.
Bardzo ważne jest operacyjne przygotowanie obszaru kraju do obrony. Problem ten w aspekcie poszukiwania środków i sposobów obrony Polski jest szczególnie ważny z dwóch przyczyn. Pierwsza, to niestety, fakt, iż od XVIII wieku do 1939 roku, całkowicie zaniedbano i zlekceważono utrzymywanie istniejących i budowy nowych umocnień obronnych. Druga przyczyna to konieczność przezwyciężenia „ducha ofensywności” Układu Warszawskiego, w ramach którego, preferując natarcie, lekceważono możliwości obrony, a umocnienia obronne ośmieszano.
Na zdjęciu: Umocnienia stanowiska obserwacyjnego na poligonie niedaleko Torunia. Fot. Kazimierz Netka.
Przykładem formy nowoczesnych umocnień operacyjnych jest system zapór NATO, przygotowany na obszarze dawnej RFN wzdłuż granicy z Układem Warszawskim, w pasie o głębokości 120 – 170 km.
Niestety, Sztab Generalny Wojska Polskiego i Ministerstwo Obrony Narodowej zlekceważyły ten bardzo istotny element siły obronnej państwa jakim jest właśnie operacyjne przygotowanie obszaru kraju do obrony – napisano we wspomnianym „Stanowisku”. W strefie przygranicznej i w głąb do 100 km od północno – wschodniej i wschodniej granicy RP trzeba przygotować operacyjne rejony systemu zapór i niszczeń, które powinny stanowić osłonę strategiczną obrony przed wtargnięciem zgrupowań uderzeniowych pancerno – zmechanizowanych potencjalnego agresora. Rejony te powinny być przygotowane na sześciu kierunkach operacyjnych.
Nie zapominajmy o rozwoju przemysłu zbrojeniowego państwa
Troska o własny przemysł obronny nie jest bynajmniej megalomanią narodową. Musimy uniknąć uzależnienia politycznego, gospodarczego i militarnego od innego państwa, uzależnienia, jakie może zaistnieć wskutek importu lub „darowizny” uzbrojenia produkowanego przez inne państwo. Uzbrojenie obcej produkcji stwarza równocześnie ryzyko załamania się zdolności militarnych państwa w przypadku przerwania, z różnych przyczyn, dopływu środków walki (amunicji, rakiet itp.), części zamiennych oraz technologii modernizacyjnych. Ten proces, jak wynika z „Planu technicznej modernizacji Wojska Polskiego”, nie został zauważony przez Sztab Generalny Wojska Polskiego i Ministerstwo Obrony Narodowej, które najchętniej kupują uzbrojenie i technikę bojową i to z okresu „zimnej wojny”, bo sprawdziła się ona operacyjnie w wojnach, które już były.
Dzisiaj natomiast chodzi o to, by zasadniczy komponent Sił Zbrojnych – wojska narodowej obrony (OT) – wyposażyć w małą technikę bojową (przenośne rakiety samosterujące: przeciwlotnicze, przeciwpancerne; bezzałogowe systemy i inne systemy walki), która potwierdziła swoją skuteczność w działaniach obronnych w trakcie konfliktów lokalnych, dostosowując ją do warunków terenowych (przejezdności, obserwacji naziemnej itd.) i zgrania z innymi systemami uzbrojenia.
Potrzebny jest Urząd Uzbrojenia
Ponad 130 mld zł zapisano w przyjętym przez rząd wieloletnim programie modernizacji armii na lata 2013 – 2022. Na 14 głównych programów operacyjnych przeznaczono ponad 90 mld zł. W ubiegłym roku we wspominanych programach wydano 2,3 mld zł, w 2016 r. wydawana kwota powinna być trzykrotnie większa, a od 2017 r. przez pięć lat powinniśmy średnio wydawać na te programy po ponad 12 mld zł rocznie. Biorąc pod uwagę niewydolność instytucjonalną oraz fakt, że większość procedur, przetargów i etapów analitycznych w MON trwa znacznie dłużej niż zakładają to pierwotne plany, szanse na realizację programów w przyjętej perspektywie czasu wydają się być znikome.
Wydaje się niezbędną restrukturyzacja ośrodków decyzyjnych odpowiedzialnych za planowanie i finansowanie programów obronnych. Instytucją, która mogłaby przyjąć tego typu zadania, odpowiednio umocowaną w strukturach rządowych, poza MON, mógłby być Urząd Uzbrojenia, podobny do istniejących praktycznie we wszystkich krajach NATO.
Na zdjęciu: Ćwiczenia na jednym z poligonów w woj. kujawsko – pomorskim. Fot. Kazimierz Netka.
Godnym rozważenia wydaje się utworzenie zintegrowanego ośrodka – poligonu badawczego, umożliwiającego testowanie kluczowych systemów oraz sprzętu i uzbrojenia powstałego w wyniku realizacji programów modernizacyjnych; wypracowywanie zasad ich operacyjnego użycia, a także szkolenie obsługujących je specjalistów.
Nowe projekty uzbrojenia i sprzętu wojskowego nie są poddawane wystarczającym ocenom analitycznym, mającym umożliwić wskazanie i wyeliminowanie nieracjonalnych programów. Zasadność operacyjna i ekonomiczna nie zawsze jest decydującym kryterium ich podejmowania. Za przykład może tu posłużyć finansowanie ze środków budżetowych, na kwotę łączną ok. 100 mln zł, w różnych ośrodkach badawczych, prawie równolegle, pięciu projektów bezpilotowych statków powietrznych, powielających niejednokrotnie istniejące rozwiązania i pozbawionych praktycznie szans na ich wykorzystanie w SZ RP.
Preferowana przez MON tzw. polonizacja – pod którym to pojęciem kryje się proces pozyskiwania od kontrahentów zagranicznych zgody lub licencji na produkcję w Polsce wyrobów opracowanych i produkowanych już wcześniej zagranicą, w przypadku zakupu gotowych systemów – oznacza de facto, dostęp do montażu wybranych podzespołów i do technologii co najwyżej poprzedniej generacji. W praktyce, po okresie niezbędnym do wdrożenia pozyskanych technologii w polskim przedsiębiorstwie powstanie produkt przestarzały; o co najmniej dwie generacje w tyle za tym, co najnowocześniejsze.
Nie mamy strategii obrony? Jakie więc są propozycje?
Przygotowanie obronne państwa powinno także polegać na utrzymaniu sprawnego systemu mobilizacyjnego sił zbrojnych opartego na wysokiej jakości kadry dowódczej oraz uregulowaniach prawnych dotyczących obowiązków obronnych obywateli, w tym objęcie obowiązkowym krótkoterminowym przeszkoleniem wojskowym obywateli RP powyżej 19 roku życia, a absolwentów uczelni wyższych kursem oficerskim. Czynnikiem motorycznym przygotowania skutecznej obrony powinna być, odpowiadająca polskim warunkom, strategia obrony, którą należy jak najszybciej opracować.
Atak przeważających sił agresora może być odparty skutecznie gdy umiejętnie połączy się uporczywą obronę wojsk narodowej obrony (OT) ważnych obiektów, rubieży, ze śmiałym uderzeniem wojsk operacyjnych na związane walką siły przeciwnika. Następuje kres dominacji na polu walki w obronie „wielkich” środków przenoszenia broni (pojazdów pancernych, samolotów i okrętów). Kończy się epoka drogich środków walki, a wzrasta rola pojedynczego żołnierza i bezzałogowych środków walki.
Cyberprzestrzeń stała się kolejnym środowiskiem walki. Siły Zbrojne RP muszą dysponować zdolnościami defensywnymi i ofensywnymi w tej sferze, aby realizować funkcję odstraszania potencjalnego przeciwnika. W szczególności muszą być one gotowe samodzielnie i we współpracy z sojusznikami do prowadzenia operacji na większą skalę w razie cyberkonfliktu lub cyberwojny
Koniecznym jest restrukturyzacja ośrodków decyzyjnych odpowiedzialnych za planowanie i finansowanie programów obronnych. Instytucją, która powinna przejąć tego typu zadania odpowiednio umocowana w strukturach rządowych powinien być powołany do tego celu Urząd Uzbrojenia.
Zdefiniowanie i precyzyjne określenie przez MON tzw. technologii krytycznych, jest pilną potrzebą, bowiem ich posiadanie i rozwój w polskim przemyśle obronnym (technologie te m.in. posiada uznawana w NATO i USA polska firma TELDAT z Bydgoszczy) ma kluczowe znaczenie dla suwerenności Polski.
Na zdjęciu: Haubica samobieżna. Jest skuteczna w ataku. Wojska uderzeniowe jednak nie wystarczą do obrony kraju… Fot. Kazimierz Netka.
Zasadniczym celem współpracy polskiego przemysłu obronnego z firmami zagranicznymi z tej branży powinno być dążenie do tego, aby Polska stała się partnerem, a nie tylko rynkiem zbytu. Ministerstwo Obrony Narodowej i Sztab Generalny Wojska Polskiego winne w trybie pilnym, po opracowaniu adekwatnej do warunków bezpieczeństwa Polski, „Strategii obrony państwa”, stworzyć koncepcję i plan przekształcenia obecnego ofensywnego potencjału militarnego SZ RP w siłę obronną państwa, a następnie dokonać weryfikacji i dostosowania do powyższych ustaleń „Programu technicznej modernizacji Wojska Polskiego”!
Biorąc pod uwagę powyższe zalecenia i wnioski należy zrobić wszystko aby Wojsko Polskie osiągnęło defensywny charakter.
Polskę trzeba zaminować, marynarkę przebazować, a piechotę uskrzydlić?
Pilnie należy odtworzyć potencjał wojsk operacyjnych w sile dywizji zmechanizowanej na brzeskim kierunku operacyjnym (przed Warszawą). W nowej strukturze w czasie pokoju funkcjonować powinny wojska operacyjne o pełnych stanach osobowych i stanach uzbrojenia oraz szkieletowa struktura narodowej obrony. Natomiast w stanie zagrożenia i wojny następowałoby niewielkie mobilizacyjne uzupełnienie wojsk operacyjnych oraz kilkudziesięciokrotne, mobilizacyjne rozwinięcie stanu sił narodowej obrony.
Z 11 Dywizji Kawalerii Pancernej proponuje się stworzyć związek taktyczny podwójnego bazowania (poprawiając jego operacyjne położenie). W tym celu należałoby przedyslokować czołgi „Leopard” i podstawowy sprzęt oraz uzbrojenie tego związku taktycznego do koszar w centralnej i wschodniej Polsce.
Kolejnym kierunkiem zmian powinno być zwiększenie nasycenia wojsk lądowych środkami przeciwlotniczymi i przeciwpancernymi, w tym także środkami minersko – zaporowymi.
Na zdjęciu: Nowoczesny helikopter na lotnisku w Inowrocławiu. Zaplanowano przeniesienie tam śmigłowców z Pruszcza Gdańskiego. Fot. Kazimierz Netka.
Za jedną z głównych tendencji rozwoju sił zbrojnych na początku XXI wieku należy uznać przekształcenie się wojsk lądowych w powietrzno – lądowe. Należało i należy widzieć potrzebę budowy nowych lub przystosowanie istniejących kilku lotnisk na wschód od Wisły oraz lotniskowych odcinków drogowych.
Na zdjęciu: Okręt podwodny ORP „Orzeł” – w Gdyni. Fot. Kazimierz Netka.
W Marynarce Wojennej wymagane jest przystosowanie do zadań obronnych polskich obszarów morskich i wybrzeża, które polegać powinno na zwiększeniu zdolności operacyjnych MW, zarówno jeżeli chodzi o okręty jak i lotnictwo morskie oraz nadbrzeżną artylerię rakietową. Wydaje się także koniecznym przebazowanie okrętów Marynarki Wojennej z baz i portów wojennych w Zatoce Gdańskiej do portów i baz znajdujących się na środkowym i zachodnim wybrzeży Polski.
Należy przyjąć, że przygotowania obronne są ważniejsze niż sama obrona, gdyż posiadanie lepszych środków i umiejętności ich użycia jest bardziej decydujące niż ich samo użycie. Jest to całkowite odrzucenie pojęć sztuki wojennej która głosi, że ”wszystko sprowadza się w całości do wykonania”. Wszelkie zaniedbania obronne mogą się okrutnie zemścić, jeżeli zlekceważymy jakikolwiek z czynników stanowiących siłę obronną państwa – czytamy w dokumencie pt.: Stanowisko wyrażone na konferencji „Stan siły obronnej Państwa”, z 30 lipca 2015 roku.
Ministerstwo nie recenzuje prywatnych wypowiedzi
Przedstawione tu Stanowisko zostało sformułowane po dyskusji, w której uczestniczyli m.in.: Agnieszka Hankus-Kubica – doktorantka Akademii Obrony Narodowej w Warszawie; gen. Leon Komornicki – były zastępca szefa Sztabu Generalnego WP, członek SEA (Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego); gen. bryg. prof. dr. hab. inż. Bogusław Smólski – członek SEA; płk wz. Marian Wojciechowski – były szef obrony przeciwlotniczej Wojsk Lądowych; gen. Ryszard Żuchowski – były szef Wojsk Inżynieryjnych Wojska Polskiego. Panel dyskusyjny prowadził gen. Leon Komornicki. Dokument otrzymaliśmy za pośrednictwem Business Centre Club.
Poprosiliśmy w Ministerstwie Obrony Narodowej o opinię na temat tej dyskusji i sformułowanego po niej Stanowiska. Oto odpowiedź, którą przysłał Departament Komunikacji Społecznej Ministerstwa Obrony Narodowej:
„Zarówno Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie (SEA), jak i wiele instytucji oraz organizacji, także o charakterze proobronnym, organizuje konferencje, seminaria na temat bezpieczeństwa czy strategii obronnej kraju. To bardzo cenne inicjatywy, które dowodzą, że sprawy bezpieczeństwa naszego kraju są dla Polaków ważne. Materiały pokonferencyjne mogą też stanowić źródło dodatkowej inspiracji dla analityków ds. bezpieczeństwa międzynarodowego.
Osoby, które w takich przedsięwzięciach uczestniczą mają prawo wypowiadać własne poglądy, także takie, które nie zawsze są zbieżne z aktualną polityką Ministerstwa Obrony Narodowej. W materiałach pokonferencyjnych odzwierciedlany jest właśnie rezultat takich prezentacji, zawierających indywidualne poglądy uczestników. Ministerstwo Obrony Narodowej nie recenzuje prywatnych wypowiedzi prelegentów na seminariach, czy konferencjach”.