Fot. Cezary Spigarski.
Budowa Sołdka to był początek rozwoju polskiego okrętownictwa pełnomorskiego po II wojnie światowej
Budowa statków i okrętów w Polsce ma wielowiekową tradycję. Mieliśmy stocznie już przed wiekami. Podczas II Rzeczypospolitej zaczęła działalność Stocznia Gdynia i funkcjonowały stocznie rzeczne. Po II wojnie światowej musieliśmy zaczynać wszystko niemal od początku. Symbol tej inauguracji można codziennie podziwiać w centrum Gdańska: to statek „Sołdek”, zacumowany na Motławie, przy Narodowym Muzeum Morskim, na fragmencie rzeki podlegającej pod Urząd Morski w Gdyni, czyli na wodach morskich.
Fot. Cezary Spigarski.
Właśnie owo Muzeum zaprosiło na 6 listopada 2023 roku na 75. rocznicę narodzin, czyli wodowania „Sołdka”. Ten pierwszy pełnomorski statek z polskiej stoczni po II wojnie światowej, został zbudowany w Gdańsku, dla armatora mającego swą centralę w Szczecinie.
Fot. Kazimierz Netka.
Urodzinowe, wspomnieniowe celebrowanie zorganizowano w Ładowni nr 2, w której kilkadziesiąt lat temu transportowano na przykład do Danii, polski węgiel. Na uroczystości przybyli reprezentanci przemysłu stoczniowego, Marynarki Wojennej, a także naukowcy, dyplomaci, historycy, armatorzy, przedstawiciele: duchowieństwa, świata muzeów:
Fot. Cezary Spigarski.
Wydarzenie zainaugurowano wyświetleniem filmu. Pod koniec projekcji zgromadzeni usłyszeli, że plany były takie, iż drugi po II wojnie światowej pełnomorski polski statek opuści stocznię w dzień zjednoczenia partii oraz że będzie się nazywał Jedność Robotnicza.
Uroczystość urodzinową pierwszego statku: parowca „Sołdek” prowadził Łukasz Grygiel – rzecznik prasowy Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku:
Fot. Kazimierz Netka.
– Tak to proszę państwa było, film nakręcony 75 lat temu przeniósł nas w czasie ale mamy też cichą nadzieję że dzięki temu filmowi odczuliśmy choć na moment atmosferę wielkiego wydarzenia jakie było wodowanie Sołdka. Dzisiaj spotykamy się właśnie przy tej okazji ale drugą okazją, równie ważną, jest uroczystość odsłonięcia tablicy upamiętniającej świętej pamięci Piotra Soykę – prezesa Remontowa Holding.
O przywitanie gości poproszę doktora Marcina Westphala – zastępcę dyrektora do spraw merytorycznych Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
– Dziękuję bardzo szanowni państwo, zobaczyliśmy jak to wyglądało 75 lat temu. Dzisiaj Sołdek nadal jest czynny w nieco innej formie. Jest to statek-muzeum, a jego armatorem jest Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku. W imieniu pana dyrektora Roberta Domżała oraz własnym dziękuję państwu za przybycie. Miło nam jest w Państwa gościć – powiedział dyrektor Marcin Westphal:
Fot. Cezary Spigarski.
– Szczególnie cieszymy się, że jest z nami pani Bogumiła Soyka – małżonka świętej pamięci Piotra Soyki. Witam pana Jana Soykę – wnuka świętej pamięci Piotra Soyki.
Jest z nami pan Adam Ruszkowski – prezes Remontowa Holding. Witam również kontradmirała rezerwy Piotr Stockiego – prezesa Towarzystwa Przyjaciół Statku Muzeum Sołdek. Witam pana doktora Fryderyka Tomalę – prezesa Towarzystwa Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego. Witam pana Juliana Skelnika – przewodniczącego Rady Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. W tej chwili dołączył do nas poseł na sejm Rzeczypospolitej pan Jacek Karnowski, dzień dobry! Fot. Cezary Spigarski.
Witam również profesora doktora habilitowanego inżyniera Marka Dzidę – prorektora do spraw kształcenia Politechniki Gdańskiej. Witam kapitana żeglugi wielkiej doktora inżyniera Andrzeja Królikowskiego – prezesa Ligi Morskiej i Rzecznej. Witam również pana dyrektora Tomasza Miegonia – dyrektora Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Witam także pana doktora habilitowanego inżyniera Jerzego Litwina – dyrektora seniora Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Jest z nami i również brat Grzegorz Marszałkowski z zakonu ojców kapucynów. Witam wszystkich szanownych gości, przyjaciół Statku Muzeum Sołdek. Witam wszystkich zgromadzonych i bardzo dziękuję, że jesteście państwo z nami.
Fot. Cezary Spigarski.
Obecny był również kpt. ż. w. Jerzy Latała – prezes Żeglugi Gdańskiej. Tak się składa szanowni państwo, że każda instytucja ma swoich przyjaciół, których szanuje, docenia i z którymi chce się witać osobiście – podkreślił Łukasz Grygiel. Zapraszam na scenę pana Grzegorza Landowskiego – dyrektora do spraw komunikacji Remontowa Holding.
– Dziękuję bardzo! W zasadzie prawie wszyscy zostali przywitani – mówił dyrektor Grzegorz Landowski:
Fot. Cezary Spigarski.
– Ja tylko dodam do tego krótki suplement powitaniowy, mianowicie bardzo serdecznie witamy pana Jana Zarębskiego, który jest dzisiaj z nami. Jest z nami również pan Mirosław Piórek – witamy serdecznie i last but not least – jak mawiają Brytyjczycy – pan Inacio Golebski, prezes DNV Poland.
Dziękujemy serdecznie! W tym szczególnym dniu są z nami również członkowie Towarzystwa Przyjaciół Statku Muzeum Sołdek – powiedział Łukasz Grygiel, zapraszając na scenę kontradmirała rezerwy Piotra Stockiego – prezesa Towarzystwa Przyjaciół Statku-Muzeum Sołdek.
– Szanowni państwo, drodzy uczestnicy dzisiejszej uroczystości. 75. rocznica wodowania statku „Sołdek” to kolejne znaczące wydarzenie w historii Statku Muzeum – powiedział admirał Piotr Stocki:
Fot. Cezary Spigarski.
– Zbieramy się dzisiaj na jego pokładzie, który mimo upływu lat jest w doskonałej formie, pozwalającej nam tutaj być.
Sołdek na trwałe wpisał się w pejzaż Gdańska, stając się atrakcją turystyczną, chętnie odwiedzaną przez zainteresowanych historią budownictwa okrętowego, przemysłu stoczniowego i samym statkiem.
Warto podkreślić że w 2022 roku Sołdka odwiedziło 80 000 osób, a do końca września bieżącego roku już 75 000. Tak że myślę, że rekord ubiegłego roku będzie pobity. To, że Sołdek jest wciąż w dobrym stanie, cieszy oko, jest wynikiem pracy ludzi. Najpierw tych, którzy przez lata na nim pracowali: jego kapitanów i członków załogi. Następnie, po zakończeniu służby pod biało-czerwoną banderą opiekę przyjęli pracownicy najpierw Centralnego, a następnie Narodowego Muzeum Morskiego jako kontynuacji tej placówki muzealnej. Oni bezpośrednio są odpowiedzialni za utrzymanie statku oraz tworzenie wystaw i ekspozycji. Działania te wspierane są przez Towarzystwo Przyjaciół Statku Muzeum Sołdek, skupiające w swoim gronie byłych marynarzy Sołdka, stoczniowców, żeglarzy, pracowników nauki – po prostu ludzi kochających morze. Niedawno, w 2018 roku, świętowaliśmy 70. rocznicę podniesienia bandery i wodowania Sołdka z udziałem wielu gości. Niestety, niektórych już nie ma wśród nas.
To dzisiejsze nasze spotkanie ma służyć wspomnieniom o statku i o ludziach, którzy są i byli z nim związani.
– Współczesne czasy Sołdka nie rysowałyby się tak dobrze gdyby nie bogata ale momentami też trudna historia statku – zachęcał Łukasz Grygiel. – Między innymi o tym opowiadać kolejny gość Witold Kuszewski – wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Statku Muzeum Sołdek.
– Obchodzimy dzisiaj 75. rocznicę wodowania statku Sołdek. Można by zapytać: dlaczego. Gdybym miał możliwie jak najkrócej odpowiedzieć na zadane pytanie, powiedziałbym tak: ponieważ dzieje jest tego statku stanowią bardzo ważny przyczynek do historii polskiego przemysłu stoczniowego – mówił prezes Witold Kuszewski:
Fot. Cezary Spigarski.
– Sceptycy zauważą, że budowa stosunkowo niewielkiego, raptem 2500 ton nośności statku rudowęglowca to nie takie było wielkie osiągnięcie techniki. Prawda. Tylko takie myślenie to mistrzostwo historyczne, ponieważ przykładamy współczesne parametry do warunków jakie panowały 75 lat temu.
A jakie to były warunki?
Po pierwsze, były to kompletnie zrujnowane porty i stocznie, a w przypadku Gdańska również miasto. Po drugie, brakowało praktycznie że we wszystkich niezbędnych dziedzinach tego, żeby zbudować statek pełnomorski i po trzecie było zniszczone kompleksowe zaplecze kooperacyjne, a na koniec brak doświadczenia w budowie statków pełnomorskich. Do czasów Sołdka w powojennej Polsce nie zbudowaliśmy ani jednego pełnomorskiego statku.
Fot. Kazimierz Netka.
Trzeba przyznać że powojenne władze, które się rodziły jeszcze w trakcie wojny, dość szybko zrozumiały wagę gospodarki morskiej, bo już w 45 roku i to w marcu, kiedy jeszcze gdzie ale na zachodzie grzmiały działa, powołano w Bydgoszczy Morską Grupę Operacyjną pod kierownictwem kpt. inż. Władysława Szedrowicza, której zadaniem było zabezpieczenie morskich obiektów przemysłowych oraz ponowną ich organizację, a zadanie nie było łatwe z dość prostego powodu: przedsiębiorstwa były wszystkie praktycznie w rękach specjalnych oddziałów armii radzieckiej, które miały nad nimi pieczę.
Dopiero w maju 45 roku ówczesny minister przemysłu i handlu ze strony Polski oraz Państwowy Komitet Obrony ZSRR uzgodniły zasady przekazywania stoczni stronie polskiej. Z tym, że te warunki były bardzo niekorzystne dla strony polskiej ponieważ przysługiwało nam jedynie 30% wyposażenia, które znajdowało się na terenie zakładów uznawanych za poniemieckie, a 70% przysługiwało stronie radzieckiej i traktowane było jako reparacje wojenne.
Fot. Kazimierz Netka.
Przyśpieszenie przekazywania nastąpiło praktycznie dopiero 14 czerwca 1945 roku, kiedy to powołano Zjednoczenie Stoczni Polskich i w tamtym czasie podlegało mu i 18 rozmaitych przedsiębiorstw z Gdyni, Gdańska i Elbląga ponieważ stocznie i porty w Szczecinie i Świnoujściu zostały przekazane później, dopiero w 46 i na początku 47 roku.
Teraz przejdźmy do Stoczni Gdańsk. Początkowo to co się obecnie nazywa Stocznia Gdańska, składało się z dwóch przedsiębiorstw: Stoczni numer 1, którą była dawna Danziger Werft i numer 2 – dawna Schichau Werft.
W tym czasie żeby uruchomić jakąkolwiek produkcję no trzeba było koniecznie odgruzować (18 000 ton gruzu, 5 000 ton złomu), uruchomić jakieś możliwości jakieś produktywne tereny, remontować dachy, okna, drzwi a przede wszystkim doprowadzić media, wodę, energię elektryczną, sprężone powietrze.
W pierwszym okresie stocznia numer jeden zajmowała się głównie remontem, przywracaniem do życia uszkodzonych w czasie wojny oraz zatopionych jednostek. Natomiast stocznia numer 2 była remontowa. Montowano tam lokomotywy, samochody ciężarowe i traktory, które w częściach przychodziły w ramach pomocy UNRRA.
Połączenie stoczni nastąpiło dopiero 19 października 1947 roku – wtedy postanowiono oba te organizmy złączyć w jedną całość i w ten sposób powstała Stocznia Gdańska – miejsce narodzin naszego Sołdka.
Podstawowym problemem lat 40. był brak ludzi o odpowiednich przygotowaniach.
Fot. Kazimierz Netka.
Jeżeli chodzi o wykształcenie wyższe w dziedzinie budownictwa okrętowego albo przynajmniej zbliżone to właściwie kto to był? Byli to absolwenci przedwojennej Politechniki Gdańskiej, a więc nie było ich wielu ale też byli wykładowcy i słuchacze technicznej szkoły, która działała w Warszawie i miała klasy czy dziedziny związane z budową okrętów czy w ogóle statków jakichkolwiek. Oni stanowili podstawowe zaplecze techniczne rodzącej się Stoczni Gdańskiej jak również naszego szkolnictwa. 24 maja 1945 roku dekretem Rady Ministrów została powołana Politechnika Gdańska z czterema wydziałami w tym z Wydziałem Budowy Okrętów, a już w czerwcu 1945 roku powstało Liceum Budownictwa Okrętowego, słynne „Conradinum”.
Niedługo później, bo również w 1946 roku powstaje Biuro Konstrukcyjne Stoczni nr 3 (Stoczni Północnej), przekształconego później w Centralne Biuro Konstrukcji Okrętowych Zjednoczenia Stoczni Polskich.
Zatrudnienie w Stoczni rosło bardzo znacznie i na przykład w 45 roku wynosiło ono raptem 2200 osób to w grudniu 46 roku czyli u zarania budowy Sołdka wynosiło ono już ponad 3500 pracowników.
W takich to właśnie warunkach technicznych rodziła się koncepcja przemysłu okrętowego. W tym czasie produktem eksportowym był węgiel, który wożono głównie do portów skandynawskich, a stamtąd ściągano rudę żelaza. Stąd zrodził się pomysł w 46 roku żeby przystąpić do budowy statku rudowęglowca, który miałby obsługiwać ten rodzaj handlu. Normalna umowa na budowę węglowców podpisana została 5 maja 46 roku pomiędzy dyrektorem naczelnym Zjednoczenia Stoczni Polskich a dyrektorem Gdynia-Ameryka Linie Żeglugowe S.A.
Projekt roboczy Sołdka wzięto ze stoczni Austin Normand z Hawru. Budowa ruszyła 15 września 1947 roku, a stępkę położono 3 kwietnia 1948 roku.
W uroczystości brał udział minister żeglugi Adam Rapacki. Odbyło się wówczas poświęcenie stępki statku. Dokonał tego brat Ernest Łanucha z zakonu kapucynów przy kościele Świętego Jakuba.
Fot. Kazimierz Netka.
Przy budowie borykano się z trudnościami kadrowymi i materiałowymi. Dokuczał niedostatek energii. Tempo prac jednak rosło: w kwietniu 1948 roku zużywano 20 ton stali dziennie, a we wrześniu 1948 roku – 75 ton stali dziennie.
Kierownikiem wodowania był prof. Jerzy Doerffer. Matką Chrzestną została Helena Sołdek. 6 listopada 1948 roku parowiec Sołdek znalazł się na wodzie.
Dlaczego wybrano dlań imię Sołdek? Traser Stanisław Sołdek był dobrym fachowcem, z dużą praktyką, jeszcze z czasów międzywojennych.
Fot. Kazimierz Netka.
Wyposażenie nowego statku w znacznej części pochodziło z importu. Silnik – maszyna parowa – miał moc 1200 KM, jego projekt opracował zespół prof. Adolfa Polaka, a zbudował ZUT Świętochłowice. Pompy, skraplacze, generatory, maszynę sterową, żurawiki i łodzie ratunkowe – też wykonały polskie przedsiębiorstwa. Budowa „Sołdka” była więc symbolicznym początkiem polskiego przemysłu okrętowego – stwierdził prezes Witold Kuszewski.
Fot. Kazimierz Netka.
24 września Sołdek wyruszył w rejs próbny. Potem nastąpiło usuwanie usterek i 21 października 1949 roku Sołdek został wcielony do floty Żeglugi Polskiej. Przez 31 lat eksploatacji Sołdek wykonał 1476 rejsów, przewiózł 3,5 mln ton towarów, odwiedził 66 różnych portów w 12 krajach.
31 grudnia 1980 roku Sołdek wycofany z eksploatacji został przekazany do Muzeum Morskiego w Szczecinie. 28 kwietnia 1981 roiku statek ten przejęło Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku. W 1984 roku Sołdka dostosowano do zadań muzealnych, a dokonała tego Gdańska Stocznia Remontowa.
Udostępnienie pływającego muzeum publiczności nastąpiło 17 lipca 1985 roku, na przystani przy ul. Wartkiej w Gdańsku. Niecałe 5 lat później, w 1989 roku, Sołdek stanął w dotychczasowym swym miejscu, przy Centralnym Muzeum Morskim, obecnie Narodowym Muzeum Morskim. Jest traktowany niemal tak, jak statek pływający po morzach i oceanach. Poddawany jest przeglądom i remontom klasyfikacyjnym, pracom konserwatorskim i ochronnym, przebudowom i modernizacjom polepszającym muzealną funkcjonalność.
Fot. Kazimierz Netka.
Opiekunami i mecenasami Sołdka są dyrekcja i pracownicy Narodowego Muzeum Morskiego, Gdańska Stocznia Remontowa, Polski Rejestr Statków, Towarzystwo Przyjaciół Statku-Muzeum Sołdek – powiedział prezes Witold Kuszewski.
– Dziękujemy serdecznie! Szanowni państwo, myślę że nigdy dość powtarzania, że współczesne dzieje Sołdka nierozerwalnie wiążą się z postacią świętej pamięci Piotra Soyki – prezesa Remontowej Holding, który wspierał dobrym duchem wszystkie pomysły realizowane przez Narodowe Muzeum Morskie I z tej okazji dzisiaj odsłaniamy tablicę poświęconą właśnie pamięci Piotra Soyki. Jest z nami małżonka pana Piotra, pani Bogumiła Soyka. Pani Bogumiło jeśli zechce pani zabrać głos, będziemy bardzo szczęśliwi po czym wspólnie myślę odsłonimy tablicę – zaproponował Łukasz Grygiel – rzecznik prasowy Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
Fot. Cezary Spigarski.
– Szanowni państwo, mój przedmówca dokładnie powiedział jakie miała Stocznia Gdańska problemy po II wojnie światowej aby wybudować pierwszy statek, któremu później nadano imię Sołdek. Te problemy spowodowały, że ówczesne władze postanowiły wzmocnić zarząd stoczni o tak zwanych specjalistów, to też między innymi padło na inżyniera Henryka Soykę, który wykształcił się przed wojną na Śląsku i tam mieszkał i cała rodzina Soyków była śląska od pokoleń – wspominała pani Bogumiła:
Fot. Cezary Spigarski.
– Ale ówczesnym władzom nie odmawiało się przywileju takiego jak podjęcie pracy w stoczni. Ze Śląska Henryk Soyka trafił do Stoczni Gdańskiej na stanowisko dyrektora technicznego. Ponieważ jego żona, Ślązaczka również, od wielu pokoleń, niekoniecznie się kwapiła z przeprowadzką na wybrzeże, w związku z tym mój późniejszy teść był rezydentem hotelu Grand Hotel w Sopocie. Natomiast jego żona pakowała przesiedleńcze mienie na Śląsku w Katowicach przez cały rok. Przypuszczam, że grała na zwłokę, ale tak się stało, że statek został zwodowany i teściowa już nie mogła mieć nadziei na to, że mąż wróci do niej na Śląsk, więc spakowała to co miała, zabrała swoje dzieci, między innymi swego syna i tak Piotr Soyka został stoczniowcem.
Fot. Cezary Spigarski.
Po odsłonięciu Tablicy upamiętniającej prezesa Piotra Soykę, uczestnicy uroczystości udali się na nabrzeże, by obejrzeć „Sołdka” z zewnątrz.
Kazimierz Netka
Proszę, czytaj również na portalu: netka.gda.pl