Czystka etniczna w Pomorskiem c.d. Plachandry Kociewskie, ale pod kaszubskimi sztandarami. Potrójna uroczystość w Pelplinie – duchowej stolicy Kociewia i stolicy Diecezji Pelplińskiej. Łącznikami są kultura oraz historia trzech powiatów, w dwóch województwach i pierwsza księga drukowana – Biblia Gutenberga. Jest więc o czym rozmawiać

Fot. Kazimierz Netka.

Kociewie – unikatowy region, którego można pozazdrościć

Gdy popatrzeć na mapę Polski, to niezwykłym naturalnym łącznikiem między Bydgoszczą i Gdańskiem jest Wisła. Mniej więcej pośrodku tego odcinka królowej polskich rzek znajduje się unikatowy region: Kociewie, przylegający do Wisły; znajdujący się w powiatach tczewskim i starogardzkim w województwie pomorskim i w powiecie świeckim w województwie kujawsko – pomorskim.

Fot. Kazimierz Netka.

Granica nie przeszkadza w kultywowaniu tradycji, a także wspieraniu sąsiednich obszarów – już od najdawniejszych czasów. Pierwszy reprezentant króla polskiego na Pomorzu – rycerz Jan z Jani – pochodził z Kociewia i w XV wielu był pierwszym wojewodą pomorskim. Najwybitniejszy nadburmistrz Gdańska: Leopold Winter – urodził się na Kociewiu. W Pelplinie – stolicy Diecezji Pelplińskiej znajduje się jedyna w Polsce i jedna z pierwszych ksiąg wydanych drukiem: Biblia – dzieło z XV-wiecznej przemysłowej drukarni Jana Gutenberga. Ta Biblia zapoczątkowała jedną z rewolucji przemysłowych w dziejach ludzkości. Podobnie wielkimi bogactwami historycznymi, kulturowymi niewiele województw może się poszczycić.

Tak bogata historia to zachęta do rozmów, do przyjazdów na Kociewie, po to by porozmawiać, poplotkować, podzielić się wiadomościami. Taka okazją są od kilku lat wydarzenia „Plachandry Kociewskie”. Ich pomysłodawcą i głównym organizatorem jest Tomasz Damaszk – wiceprezes Oddziału Kociewskiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego (ZKP) w Zblewie.

Fot. Kazimierz Netka.

Tegoroczne Plachandry Kociewskie miały miejsce 15 sierpnia 2025 roku, właśnie w Pelplinie. Uroczystość zainaugurowano uroczystą msza świętą w Katedrze, celebrowaną przez księdza biskupa Ryszarda Kasynę.

Uczestniczyliśmy w części tego wydarzenia. Nie zauważyliśmy wyraźnego znaku, symbolu, sugerującego, że podczas przygotowań Plachandrów były zaangażowane prawdziwe, rzeczywiste organizacje kociewskie. Pojawiły się za to sztandary oddziałów kociewskich Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.

Fot. Kazimierz Netka.

Czy Kociewiaków nie stać na to, by sami przygotowali takie wydarzenie, czy też są wypierani ze swego terytorium? – takie pytanie nam się nasunęło. Wszak nic dziwnego; tak bogatym kulturowo, historycznie, biznesowo oraz interesującym regionem jak Kociewie, prawie każdy chciałby się zajmować, a niewykluczone, że również pomniejszać jego znaczenie, jeśli ktoś obawiałby się konkurencji dla innych obszarów. Plachandry Kociewskie 2023 cieszyły się olbrzymim zainteresowaniem, zwłaszcza ze strony parlamentarzystów oraz innych polityków – obecnych w katedrze, a także na scenie wydarzenia.

Postanowiliśmy zaczerpnąć opinii niektórych osób obecnych na Plachandrach Kociewskich 2023 w Pelplinie.

Fot. Kazimierz Netka.

Plachandry Kociewskie to w tej chwili cykliczna impreza dla Kociewiaków, to spotkanie Kociewiaków i sympatyków Kociewia – powiedziała nam jeszcze przed wydarzeniami na scenie Mirosława Möller – regionalistka kociewska, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Biblioteki Publicznej w Skarszewach. – Spotykamy się co roku zawsze w innej miejscowości, która leży albo w w powiecie świeckim albo w tczewskim, albo w starogardzkim. W tym roku mamy Plachandry w powiecie tczewskim, w Pelplinie, przy okazji Festynu świętego Bernarda króla miodów. Plachandry kociewskie mają nas zjednoczyć, mamy tu występować pokazać się w strojach ludowych, potańczyć, pośpiewać żeby wszyscy widzieli, że Kociewie jest i będzie i że dobrze stoi. Choć lato nie zawsze służy temu, żeby się spotykać bo to nawał pracy, jedni jadą na wywczasy, jedni sie boją bo dzisiaj słońce świeci ale jednakże wszyscy przyjadą i będziemy świętować.

– Można odnieść wrażenie, że Plachandry kociewskie odbywają się pod kaszubskim szyldem – powiedzieliśmy. – Świadczy o tym obecność sztandarów Zrzeszenia Kaszubsko Pomorskiego.

Plachandry Kociewskie to spotkanie Kociewiaków i ich sympatyków, a wziął się za organizację tego nasz Tomek Damaszk i on jest prezesem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego Oddział Kociewski w Zblewie. Na ile one są pod szyldem kaszubskim, to trudno wyczuć. Póki my będziemy się czuli Kociewiakami i będziemy ze sobą gadać o Kociewiu, taka będzie nasza kociewska impreza, Mam nadzieję, że jak najdłużej, póki będę żyła, to będzie. Zobaczę.

– Życzymy, żeby pani żyła 1000 lat, 2000 lat.

Nie chciałabym aż tyle ale Kociewie od zawsze jest. Kociewskie zawsze żyło, żyje w nas, przekazujemy te wartości wszystkie naszym dzieciom, wnukom, myślę, że będzie dobrze – powiedziała Mirosława Möller – regionalistka kociewska, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Biblioteki Publicznej w Skarszewach.

Z Katedry wyruszył orszak uczestników uroczystości. S ą też sztandary, kaszubskie. Ani jednego organizacji kociewskiej. Kto tu właściwie pokazuje, że rządzi? – zastanawiamy się. Jest też prezes ZKP, parlamentarzyści z różnych ugrupowań, a także kandydaci na parlamentarzystów.

Uroczystość na scenie prowadzili Mieczysława Cierpioł, Mirosława Möller oraz Piotr Wróblewski.

Fot. Kazimierz Netka.

Wszyscy zebrani – na placu i na scenie – wstają do odśpiewania Hymnu Kociewskiego.

Na scenę wkracza też Mirosław Chyła – burmistrz Pelplina – gospodarz miejsca wydarzenia i zaprasza m.in. Mirosława Augustyna – starostę tczewskiego, Kazimierza Chyłę – starostę starogardzkiego, wiceburmistrz Nowego nad Wisłą – Zbigniewa Lorkowskiego

– Zapraszam człowieka bez którego dzisiejszego wydarzenia by nie było. Oddaję głos temu, kto jest najważniejszy – powiedział Mirosław Chyła – burmistrz Pelplina.

Na scenę wszedł Tomasz Damaszk – wiceprezes Oddziału Kociewskiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Zblewie. Potem zapraszani są parlamentarzyści oraz inne osoby.

Fot. Kazimierz Netka.

– Panie burmistrzu, nie zgodziłbym się, że jestem najważniejszy – odparł Tomasz Damaszk – pomysłodawca i główny realizator Plachandrów Kociewskich, wiceprezes Oddziału Kociewskiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Zblewie. – Wszyscy jesteśmy najważniejsi, bo jesteśmy na święcie Kociewia, czujemy się Kociewiakami, jesteśmy z sympatykami Kociewia. Ogromnie się cieszymy, że tak licznie przybyliście na naszą imprezę. Bo żar leje się z nieba, więc jest rzeczywiście gorąco ale będzie również na scenie gorąco. Będzie wiele się działo i poza sceną. Ogromnie cieszę się, że po raz kolejny Plachandry trafiają na teren powiatu tczewskiego, a konkretnie do stolicy duchowej Kociewia, przy okazji wielkiego dnia dla Pelplina, ponieważ byliśmy uczestnikami odpustu parafialnego. Dzisiaj również jest święto patrona miasta świętego Bernarda, święto pszczelarzy. Bardzo dziękuję panu włodarzowi za to, że przygarnął Plachandry i że dzisiaj możemy plachandrować do Pelplina

Plachandry – myślę, że wszyscy wiedzą co to są plachandry – jest to wyjście na spotkanie, a niektórzy mówią, że na plotki. Ja mam nadzieję, że ksiądz biskup mnie słyszy, da nam trochę dzisiaj poplachandrować, poplotkować – za co serdecznie dziękujemy – powiedział Tomasz Damaszk.

O to, czy Plachandry Kociewskie są organizowane pod szyldem kaszubskim, zapytaliśmy również reprezentantów zarządu Towarzystwa Miłośników Ziemi Kociewskiej w Starogardzie Gdańskim.

– Zorganizował to Oddział Kociewski Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Zblewie – odparł Mirosław Kalkowski – prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Kociewskiej. My jako członkowie Towarzystwa jesteśmy w Kapitule wyboru ambasadorów. Nie widzę tu problemu. Jesteśmy na Pomorzu. My mamy swoje programy, każdy robi swoje, jest tyle tematów, gdzie można pracować i osobno i wspólnie,

Nie mamy sztandaru. Istniejemy 50 lat i nie było takiej potrzeby do tej pory. Byłby problem, bo różnie to bywa: żeby z tym sztandarem ktoś szedł, bo jesteśmy towarzystwem, spotykamy się kiedy kto chce, ja nie mogę jako prezes kogoś zmuszać, żeby szedł ze sztandarem. Unikamy problemów.

– Ważne, że to będzie Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie czy Towarzystwo które w nazwie będzie miało Kociewskie. To co dzisiaj ksiądz biskup powiedział: łączy nas ta ziemia, łączy nas to, że jesteśmy tutaj, gdzie jest nasza mała ojczyzna. To jest najważniejsze, że chcemy tutaj być i sprawia nam to radość – dodała Urszula Ossowska – wiceprezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Kociewskiej.

– No można takie wrażenie odnieść, ale jeżeli pod szyldem kaszubskim to powiedziałbym, że pod szyldem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego Oddział Kociewski i wtedy jesteśmy pogodzeni wszyscy – stwierdził Ryszard Szwoch – sekretarz Towarzystwa Miłośników Ziemi Kociewskiej.

Nie, zdecydowanie Kociewie nie stanie się częścią Kaszub. Jeżeli zapytać Kociewiaków, z pewnością odpowiedzą tak, jak ja. Poczucie naszej odrębności jest tak silne, i ono jest budowane takimi imprezami, które integrują nasze środowisko etniczne, można powiedzieć. Nie wszyscy są regionalistami, ale to poczucie przynależności do tej ziemi, jej tradycji do jej etosu jest na tyle silne, ze chyba takie wchłonięcie przez Kaszubów nie grozi nam.

Dobrze, że jako kuzyni, Kaszubi potrafią nas docenić i zobaczyć.

Jesteśmy na Pomorzu i dobrze, że mamy kuzynów takich, którzy nas szanują, wspierają. Mamy duże wsparcie, chociażby poprzez magazyn „Pomerania”, który wychodzi i nic chyba nie zagraża jego bytowi papierowemu jako pisma, czego nie można powiedzieć o pismach kociewskich, które niestety upadają.

W ogóle nie ma pieniędzy. W Starogardzie Gdańskim, stolicy regionu nie ma wsparcia. Nie chcę komentować dlaczego. Najlepszy dowód, że Zapiski Kociewskie, które powstały w 1995 roku, po 5 latach zmagania się z problemami finansowymi, zostały zawieszone. To dowodzi, że nie było możliwości finansowania – powiedział Ryszard Szwoch – sekretarz Towarzystwa Miłośników Ziemi Kociewskiej.

– Kaszubi są naszymi przyjaciółmi. Od nich się uczymy rozwijać kulturę my jako Kociewiacy. Nie ukrywamy, że musimy się dużo nauczyć i od tych, którzy to robią dobrze czyli Kaszubi. My z nimi nie rywalizujemy. my z nimi współpracujemy – powiedział Mirosław Chyła – burmistrz Pelplina.

Wręczono też honorowe tytuły Ambasadora Kociewia i wyróżnienia Perełki Kociewia.

Fot. Kazimierz Netka.

Tytuł Ambasadora Kociewia otrzymało Bractwo Czarnej Wody z Osia, zasłużone w promowaniu regionu. Ambasadorami Kociewia zostali także wydawnictwo Edytor i firma Dekpol. Natomiast przedsiębiorstwo Iglotex otrzymało tytuł specjalny Ambasadora Kociewia. W kategorii osób Ambasadorem Kociewia uhonorowano Ryszarda Karczykowskiego – śpiewaka operowego światowej rangi. Perełką Kociewia nagrodzona została Laura Florentyna Dziąba, śpiewaczka z Tczewa, finalistka programu „Mam Talent”.

– Chciałbym bardzo serdecznie podziękować, że pan organizuje Plachandry Kociewskie – powiedzieliśmy podczas rozmowy z Tomaszem Damaszkiem. – Gratuluję pomysłu ale odnoszę wrażenie, że to spotkanie odbywa się pod szyldem kaszubskim.

– To jest pan w błędzie. Organizatorami są kociewskie oddziały Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Jestem od wielu lat członkiem Oddziału Zblewskiego i naprawdę proszę mi wierzyć działamy na rzecz Kociewia i na rzecz Kaszub. Przedstawiciele Towarzystwa Miłośników Ziemi Kociewskiej biorą udział w pracach Kapituły.

Jeśli ktoś jeszcze chciałby się włączyć w organizację Plachandrów Kociewskich, z jakiejkolwiek organizacji, jesteśmy otwarci na w wszelaką współpracę. Naszym celem nie jest dzielić, a łączyć Kociewie. Bo patrząc na naszych kolegów i koleżanki z północy, widzimy, że razem można. I dobrze by było, by rzeczywiście Kociewie wspólnie działo, razem na rzecz Kociewia, bo cele mamy wspólne i powinno być wspólne działanie. Mam nadzieję, że w końcu dojdziemy do takiej sytuacji, że to powiedzenie, że w jedności siła, będzie oddolnie realizowane tutaj na Kociewiu – powiedział Tomasz Damaszk – pomysłodawca, główny organizator Kociewskich Plachandrów, wiceprezes Oddziału Kociewskiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Zblewie.

Jak widać, rzeczywiste, prawdziwe organizacje kociewskie pracowały przy Plachandrach. Gdy doszło do finału, osoby te zostały zepchnięte ma margines, usunięte w cień. Organizacja kaszubska wykazała swą zwierzchność, władztwo, dominację nad Kociewiem – takie można odnieść wrażenie. Zwróćmy jeszcze uwagę na jedną rzecz: organizacje kaszubskie niby dbają o Kociewie – na Kociewiu. Nieco inaczej rzecz przedstawia się na zewnątrz. Wydaje się, że tam organizacje te o Kociewiu, a także o innych niekaszubskich społecznościach, żyjących w województwie pomorskim, zapominają. Można odnieść takie wrażenie, że ktoś próbuje wymazać z pamięci ludzkości, z dokumentów, ze świadomości mieszkańców naszego globu wiedzę np. o Borowiakach, Kociewiakach, Krajniakach, Kresowianach – ekspatriantach, Powiślanach, Słowińcach, Żuławianach i o wielu innych społecznościach. Dokumentujemy tego rodzaju usiłowania dyskryminowania grup etnicznych oraz kultur i takie fakty rejestrujemy.

Wydaje się, że w Pomorskiem mamy przypadki ekspansji poprzez przywłaszczanie i tłumienie. Czy chodzi o to, by rzeczywiste, prawdziwe organizacje kociewskie nie mogły wykazać się swymi osiągnięciami, swym dorobkiem?

Od obcych, niezbyt przyjaznych, najlepiej nie brać żadnego wsparcia. Lepiej przetrwać najgorszy okres naporu. Nawet „głodując” jakiś czas.

Kazimierz Netka

Proszę, czytaj również na portalu: netka.gda.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *