Na ilustracji, na białym tle: nazwy najbardziej zagrożonych wyniszczeniem przez nacjonalistów grup społeczno-kulturowych i etnicznych w województwie pomorskim, w Polsce. (opr. K.N.). Źródło mapy podstawowej: PPWK.
W Pomorskiem, przyszli nacjonaliści dokończą to, czego nie udało się dokonać hitlerowcom?
To, że z wojny i niszczenia innych narodów, społeczności, niektórzy nie zrezygnują nigdy, mamy dowód na Ukrainie, Tam Rosja niszczy, co tylko może. Ale, żeby współcześnie na Pomorzu też próbowano zniszczyć bogactwo Polski? Tak się dzieje, a przynajmniej podejmowane są próby wymazania z pamięci ludzkości istnienia zasobów kulturowych oraz etnicznych Pomorza i obszaru nad dolną Wisłą. Pytanie, gdzie znajduje się dowództwo, ośrodek decyzyjny, wydający polecenia nakazujące doprowadzenia do zniszczenia unikatowej pomorskiej, polskiej niezwykle zasobnej kultury, zwyczaju poszanowania swych bliźnich, sąsiadów? Czy ów ośrodek decyzyjny jest w kraju, czy za granicą: w Rosji, w Niemczech, a może jeszcze gdzie indziej?
Po Polsce krąży wystawa, której opis rozsyłany po kraju, zdaje się sugerować, że w województwie pomorskim mieszkają prawie wyłącznie Kaszubi i że prawie wyłącznie Kaszubi walczyli o odzyskanie Pomorza przez Polskę. Zauważyliśmy, że do kolportowania takich wprowadzających w błąd wiadomości, mogą zostać użyte nawet ministerstwa. To jest niepokojące, bo dochodzi do manipulowania polskim rządem, a nie można temu skutecznie przeciwdziałać.
Tytuł tej wystawy brzmi: „Jak skała na morzu. Polskość Pomorza”.
Oto fragment opisu wspomnianej wystawy, rozesłanego przez jedno z ministerstw:
„Pomorze związane było z władzą lub kuratelą polskich królów już od XII wieku. Mimo widocznych wpływów niemieckich w miastach, wśród ludności wiejskiej i małomiasteczkowej przeważała społeczność polska. Wszystko zaczęło się zmieniać wraz z I rozbiorem Polski, gdy cały obszar zamieszkiwany przez Kaszubów znalazł się w Królestwie Prus. Działanie pruskiego aparatu państwowego prowadziło do zniemczania ludności kaszubskiej.
Zapoczątkowany w latach siedemdziesiątych XIX w. przez kanclerza Ottona von Bismarcka Kulturkampf spowodował zmianę nastawienia dotychczas pasywnej ludności kaszubskiej do państwa niemieckiego. Obrona katolicyzmu powiązana została wówczas z obroną polskości.
W połowie XIX w. na Kaszubach rozpoczął swoją działalność Florian Ceynowa. Widząc zagrożenie, jakie niesie ze sobą germanizacja, postanowił obudzić w Kaszubach wiarę w wartość rodzimej kultury. Praca pozytywistyczna na Kaszubach przyniosła owoce po I wojnie światowej. Na konferencję pokojową do Paryża działacze kaszubscy wysłali swoich przedstawicieli z żądaniem przyłączenia Pomorza do Polski – 10 lutego 1920 r. w Pucku generał Józef Haller dokonał uroczystego zaślubienia Polski z morzem. Pomorze zostało przyłączone do Polski, a stolicą województwa pomorskiego został Toruń.
Zaślubiny były z jednej strony podsumowaniem wieloletnich działań na rzecz odzyskania przez Polskę dostępu do morza Bałtyckiego, a z drugiej początkiem aktywnej obecności Polski w regionie. Krótki okres wolnej Rzeczypospolitej zaznaczył się realizacją ambitnego i uwieńczonego sukcesem planu rozbudowy Gdyni w znaczący ośrodek gospodarczy, ale przede wszystkim zwróceniem się kraju w stronę morza. Napaść niemiecka i okupacja pozostawiła ślad nie tylko w postaci pamiętnej obrony Helu czy Westerplatte, ale także martyrologii Piaśnicy i Stutthoffu oraz bohaterstwa konspiratorów z Gryfa Pomorskiego. W okresie PRL Pomorze swoją odwagą i przywiązaniem do idei wolności i patriotyzmu budziło całą Polskę do walki o niepodległość.”.
W opisie tym wspomina się głównie Kaszubów. Tymczasem o polskość Pomorza walczyło, od wieków, wiele społeczności. Dlaczego w opisie do tej wystawy o nich nie wspomniano równie często jak o Kaszubach? Przemilczano wiele osób, pomordowanych przez hitlerowców.
Ministerstwo zostało tu wykorzystane jako narzędzie do opracowania informacji oraz do rozkolportowania jej po kraju. Jednak, nie ministerstwo jest pierwszym autorem wielu tych, wprowadzających w błąd, słów. Treść informacji, pod którą podpisali się przedstawiciele ministerstwa, została zasugerowana przez tych, co wystawę „Jak skała na morzu. Polskość Pomorza” i materiały jej towarzyszące, przygotowali.
Ministerstwo zostało wprowadzone w błąd. Kto bowiem w Warszawie ma wiedzieć, że Pomorze to olbrzymie bogactwo kulturowe, etniczne, społeczne? Że od wieków o polskość tego regionu walczyli reprezentanci różnych społeczności (np. pierwszy wojewoda pomorski – reprezentant króla polskiego w średniowieczu – pochodził z terenu Kociewia, a nie z Kaszub)? Kto w Ministerstwie może wiedzieć, że Lech Bądkowski urodził się w Toruniu, a nie na Kaszubach? Kto w Ministerstwie może wiedzieć, że o polskość Pomorza w tym Gdańska, walczyli także ludzie ze wschodnich kresów II Rzeczypospolitej? Kto w Ministerstwie może wiedzieć, że do czasów odzyskania przez Polskę niepodległości nad Bałtykiem w 1920 roku nie powstały (oprócz Gdańska) żadne znaczące porty? Dopiero Polska je wybudowała: Gdynię, Władysławowo, port wojenny Hel. Kto w Ministerstwie może wiedzieć, że nadmorskie Dębki to dzieło ludzi z centrum kraju? Kto w Ministerstwie może wiedzieć, że Jastrzębia Góra – unikatowe letnisko położone najdalej na północnym terenie polskiego lądu – została zbudowana przez spółkę z centrum kraju?
W Ministerstwie nie muszą tego wiedzieć, bo nie sposób posiąść wszystkie wiadomości. W Ministerstwie mają prawo ufać, że nikt ich w błąd nie wprowadzi. Dzieje się jednak inaczej. Polskie ważne instytucje publiczne, również te bardzo wysokiego szczebla, są wykorzystywane do niszczenia kraju – w tym przypadku Pomorza, do krzywdzenia wielu niekaszubskich społeczności.
Pomysłodawcy posłużenia się Ministerstwem jak tubą do nagłaśniania wprowadzających w błąd wiadomości, wykazali się niezwykłą perfidią. Wykorzystali polską instytucję do zaszkodzenia Polsce.
Działanie tych osób to przykład osłabiania polskiej kultury, niszczenia polskiego bogactwa etnicznego, pomniejszania polskiej atrakcyjności dla zagranicznego biznesu; to przykład ukrywania polskich walorów historycznych, turystycznych.
Jeszcze bardziej niepokojące jest coś innego: to, jak łatwo można posłużyć się polskimi ministerstwami w jakichś niecnych celach; jak łatwo można manipulować ważnymi, publicznymi podmiotami. Odnosi się wrażenie, że służby specjalne, których zadaniem jest chronienie instytucji publicznych przed wykorzystywaniem tych instytucji do działań szkodzących Polsce, też za bardzo komuś zaufały. Jeśli jednostki rządowe tak łatwo stają się narzędziami do rozesłania opisu wprowadzającego w błąd, sugerującego co,ś co nieco zakłamuje rzeczywistość, to niewykluczone, że mogą one, te państwowe instytucje, zostać użyte jako instrumenty w sprawach bardziej niebezpiecznych, prowadzących np. do osłabienia suwerenności, obronności, jedności kraju; do ułatwiania obcym siłom destrukcyjnego oddziaływania na nasz kraj, do ułatwiania zagranicznym nieprzyjaciołom sterowania niektórymi procesami, np. społecznymi w naszym kraju.
Naszym zdaniem, niezbędne jest zbadanie mechanizmu podsuwania Ministerstwu dezinformujących propozycji tekstów. Ważne jest też ustalenie kto pośredniczył w namawianiu Ministerstwa do wydania komunikatu o wystawie; czy był świadom tego, że ów opis nieco skąpo ujmuje to, co w Pomorskiem działo się podczas wojen i po nich, i że pomijanie innych społeczności walczących o polskość Pomorza, jest dla nich krzywdzące. Organizatorzy wystawy zapewne świetnie z tego sobie sprawę zdawali; byli świadomi tego co czynią – wszak to ludzie wykształceni, znający historię Pomorza – takie można odnieść wrażenie.
Na zdjęciu: Nagrobek bohatera z Kresów wschodnich, który poległ walcząc o polskość Pomorza. Fot. Kazimierz Netka.
Podobnie jak w błąd wprowadza informacja rozesłana przez ministerstwo, tak samo krzywdzący dla niekaszubskich społeczności jest film pt. „Jak Skała na Morzu – o polskości Pomorza”.
Film ów jest głównie o Kaszubach. Trudno równie często co słowo Kaszuby, Kaszubi i pochodne wyrazy usłyszeć w nim takie nazwy jak Borowiacy, Kociewiacy, Powiślanie, Kresowianie, Żydzi oraz informacje o reprezentantach innych społeczności, grup etnicznych walczących o polskość Pomorza. Natomiast, podczas pokazywania mapy pada określenie Kaszuby, sugerujące, że cała owa pokazywana na filmie mapa obejmuje teren wyłącznie Kaszub.
Film sugeruje też, że o polskość Pomorza walczyli, już podczas zaborów, prawie wyłącznie Kaszubi. Jeśli się przemilcza dokonania innych, to rzeczywiście zasługi Kaszubów wydają się ogromne. Jeśli jednak uwzględni się rzeczywiste zasługi wszystkich walczących o polskie Pomorze, to dokonania Kaszubów mogą okazać się niewielkie – w porównaniu z zasługami innych społeczności.
Ci, którzy nie byli i nie są Kaszubami, nie mają żadnych zasług? Takie wrażenie wywołuje również relacja w tym filmie dotycząca walk o polskość Pomorza w okresie międzywojennym, na II wojnie światowej oraz po niej. Nie ma wyraźnej wzmianki o pomordowaniu Polaków pracujących w Gdańsku, a urodzonych np. na Kociewiu, w Borach Tucholskich, na Powiślu. Niełatwo usłyszeć coś o bohaterstwie ludzi z Kresów wschodnich, oddających swe życie za polskość Pomorza. Padają natomiast oskarżenia pod adresem Polski.
Odnieść można wrażenie, że niektórzy reprezentanci niektórych organizacji kaszubskich, dążą do tego, by na Pomorzu zaistniał, zapanował „ein volk”. Dlatego też, powstaje odczucie, że mimo iż II wojna światowa skończyła się już dość dawno temu, to żyjący w Pomorskiem np. Borowiacy, Krajniacy, Żuławianie, Powiślanie, Żydzi, Tatarzy, Kociewiacy, Kresowianie znowu muszą walczyć o przetrwanie.
Bo jak nie, to znikną z pamięci ludzkości, z mapy świata, z historii. Nawet na cmentarzach śladu po nich może nie być – takie mamy spostrzeżenia.
Kazimierz Netka
Czytaj również na portalu: netka.gda.pl