Źródło powyższej ilustracji: Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Gdańsku.
Mięso z terenów, gdzie występuje afrykański pomór, już nad Bałtyk dotarło. Na szczęście, pomorska inspekcja weterynaryjna szybko to wykryła. Wie też, skąd i jak tutaj się znalazło.
To nie dziki, lecz ludzie roznoszą afrykański pomór świń w Polsce i po świecie.
Unia Europejska broni się jak może, ale nowy ASF już w niej jest. Zaatakował ze wschodu; od dwóch lat jest w Polsce i przesuwa się na południe oraz zachód. Nieprzyjaciel ten został rozpoznany; wiemy jak z nim walczyć, ale…
115 przypadków afrykańskiego pomoru świń stwierdzono u dzików w Polsce, od lutego 2014 roku. Ta choroba już ogarnęła gospodarstwa w kilku województwach i się rozprzestrzenia. Znaczący wzrost rozwoju ASF nastąpił od czerwca bieżącego roku. Pomór ten jest coraz bliżej hodowli na Pomorzu.
Fot. Kazimierz Netka
W razie pojawiania się wirusa u zwierząt gospodarskich, całe stado jest likwidowane. Na szczęście, rolnik otrzymuje odszkodowanie. Jednak, straty gospodarki są olbrzymie; tracimy nie tylko pieniądze, ale też możliwość eksportu. Dlatego, ASF, choć nieszkodliwy dla ludzi, może zrujnować dużą część gospodarki kraju. W Pomorskiem zmobilizowano kogo się da do obrony przed wirusem ASF, który przybywa do nas ze wschodu, zza Wisły. Nie wiadomo, czy ta wielka rzeka powstrzyma rozprzestrzenianie się choroby. Rzeka Bug nie była skuteczną zaporą.
Fot. Kazimierz Netka
Nic dziwnego więc, że Pomorskie aktywnie się broni. Angażują się w te działania różne instytucje, organizacje. Ich reprezentanci przybyli w środę, 19 października 2016 roku, na konferencję pt. „Afrykański pomór świń (ASF) – realne zagrożenie”, zorganizowaną przez: Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Gdańsku, Głównego Lekarza Weterynarii, Państwowy Instytut Weterynaryjny. W seminarium tym uczestniczyli również wojewoda pomorski Dariusz Drelich, wicemarszałek pomorski Krzysztof Trawicki oraz reprezentanci starostw, gmin, organizacji rolniczych, Inspekcji Transportu Drogowego, Policji, Straży Granicznej, Izby Celnej, Lasów Państwowych, Polskiego Związku Łowieckiego, służb sanitarnych, inspekcji, wydziałów bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego i wielu innych instytucji oraz organizacji, stowarzyszeń.
Fot. Kazimierz Netka
– Zwołanie tego spotkania podyktowane zostało sytuacją, jaka jest w kraju. Można nazwać ją kryzysową, wymaga więc zaangażowania całej administracji zespolonej i niezespolonej, organizacji pozarządowych, jak również producentów, lekarzy weterynarii wolnej praktyki oraz urzędowych – mówił, powitawszy przybyłych, dr Paweł Niemczuk – pomorski wojewódzki lekarz weterynarii. – ASF jest bowiem chorobą zwalczaną z urzędu – przez państwo. Dotyczy to wszystkich służb i one muszą ze sobą w Pomorskiem współpracować – podobnie jak w województwach: podlaskim, lubelskim i mazowieckim. ASF mamy w Polsce od 2014 roku, przez 2 lata było w miarę spokojnie, ale w ostatnim roku przybyło przypadków tej choroby u dzików i są już 23 ogniska ASF w gospodarstwach.
Na ilustracji: Slajd z prezentacji pokazanej podczas konferencji.
– Zebraliśmy się tu po to, by przede wszystkim zapobiec przedostaniu się tej choroby do województwa pomorskiego, by się nie rozwijała w sąsiednich województwach – mówił dr Paweł Niemczuk.
Dlaczego to takie ważne? Bo w Pomorskiem już mieliśmy materiał, który pochodził z ognisk tej choroby w województwach mazowieckim i podlaskim. Z ognisk nr 5 i 6 dotarły do województwa pomorskiego krew, kości, mięso i jelita. To wszystko trzeba było znaleźć, zabezpieczyć w odpowiedni sposób, by nie trafiło do obrotu. Niestety, część tego towaru „poszła” za granicę, do Holandii, Francji, Niemiec.
Krew udało się zutylizować. Kości pod wysoką temperaturą przerobiono na klej, jelita były w kontenerach i je wycofano, a mięso jeszcze jest i musimy ustalić, co z tym zrobić – mówił dr Paweł Niemczuk – pomorski wojewódzki lekarz weterynarii.
Na ilustracji: Slajd z prezentacji pokazanej podczas konferencji.
Rozprzestrzenianiu AFS bardzo sprzyja łatwość transportu. Dlatego m.in. do Pomorskiego tak łatwo dotarł materiał z ognisk ASF na wschodzie Polski. Niestety, ta dobra komunikacja nie sprzyjała 19 października specjalistom. Fot. Kazimierz Netka
Wskutek mgły, z Warszawy nie startowały samoloty do Gdańska. Dlatego, na konferencję nie dotarli prof. Krzysztof Niemczuk – dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego – Państwowego Instytutu Badawczego, który miał wygłosić wykład pt. „Stan obecny i perspektywy szerzenia się ASF w Polsce i Europie” oraz prof. Krzysztof Śmietanka – kierownik Zakładu Epidemiologii i Oceny Ryzyka w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym – Państwowym Instytucie Badawczym, zamierzający przedstawić w Gdańsku temat: „Dziki jako pierwotna przyczyna ASF w Polsce”. W imieniu panów profesorów, powyższe zagadnienia przedstawiła zebranym dr Karolina Wadecka – dyrektor Biura Zdrowia i Ochrony Zwierząt w Głównym Inspektoracie Weterynarii. Wygłosiła też własny wykład, na temat: „Afrykański pomór świń – podstawy prawne zwalczania, podejmowane działania”.
Na ilustracji: Slajd z prezentacji pokazanej podczas konferencji.
Zgromadzeni na konferencji obejrzeli też film, w którym wypowiadał się m.in. prof. Zygmunt Pejsak – kierownik Zakładu Chorób Świń Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, członek prezydium Komitetu Nauk Weterynaryjnych Polskiej Akademii Nauk.
Z ust takich specjalistów – naukowców, a także z przygotowanych prezentacji, zebrani uzyskali szczegółowe wiadomości dotyczące zagrożenia ASF.
Na ilustracji: Slajd z prezentacji pokazanej podczas konferencji.
Okazuje się, że afrykański pomór świń, czyli ASF (skrót od angielskiej nazwy: african swine fever) jest w Europie dobrze znany, np. w Portugalii (od 1957 roku), w Hiszpanii, na Sardynii. W Europie zachodniej pojawił się więc wiele lat wcześniej. Najnowszy atak tej choroby na Eurazję zaczął się w Gruzji, gdzie wirus został „dostarczony” statkiem.
Dla mieszkańców Pomorskiego, wojewódzki inspektor weterynarii w Gdańsku przygotował specjalną ulotkę informacyjna na temat ASF. Napisano w niej, m.in. że ASF jest wyjątkowo groźną, nieuleczalną, wysoce zakaźną i zaraźliwą, wirusowa chorobą świń domowych oraz dzikich. Służby sanitarne Federacji Rosyjskiej podały informacje o stwierdzeniu wirusa w środkach spożywczych pochodzących od świń, wyprodukowanych przez jednego z największych producentów mięsnych działających na terenie Rosji.
Źródło ilustracji: Wojewodzki Inspektorat Weterynarii w Gdańsku.
Mimo że wirus ASF nie jest groźny dla człowieka, region w którym zostanie stwierdzona choroba narażony jest na poważne straty ekonomiczne związane z ograniczeniami w obrocie żywymi świniami, ale przede wszystkim z ograniczeniami w handlu i obrocie wieprzowiną oraz wszystkimi środkami spożywczymi zawierającymi wieprzowinę.
Fot. Kazimierz Netka
Region występowania ASF narażony jest także na poważne ograniczenia w ruchu osobowym i samochodowym – czytamy w ulotce dla Pomorzan.
Źródłem zakażenia ASF mogą być świnie domowe, świnie dzikie, ale również mięso pochodzące od zakażonych świń, dzików oraz zakażone produkty wyprodukowane z mięsa chorych świń i dzików.
Źródło tabeli: Wojewodzki Inspektorat Weterynarii w Gdańsku.
Wirus afrykańskiego pomoru świń jest bardzo trwały w środowisku, ale co najistotniejsze, charakteryzuje się długą przeżywalnością w produktach mięsnych pochodzących od zakażonych świń domowych i dzikich. Każde spożycie mięsa, czy produktu pochodzącego od chorej świni lub dzika, przez inne zwierzę z tego gatunku może spowodować wystąpienie afrykańskiego pomoru świń – napisano w ulotce.
Fot. Kazimierz Netka
Mimo zwiększonej kontroli służb granicznych, duży ruch turystyczny na terenie Gdańska, w tym osób zza wschodniej granicy, stwarza ryzyko zawleczenia na Pomorze wirusa ASF poprzez produkty żywnościowe przewożone w bagażu podręcznym.
Co możemy zrobić aby, zminimalizować ryzyko wystąpienia wirusa afrykańskiego pomoru świń w granicach naszego regionu?
· Nie zaśmiecajmy resztkami żywności miasta, korzystajmy z koszy na śmieci!
· Zwracajmy uwagę administratorom budynków i administratorom podległych terenów na skuteczne zabezpieczenie kontenerów na śmieci przed dostępem zwierząt!
· Nie dokarmiajmy zwierząt dzikich!!! – czytamy w ulotce.
Na ilustracji: Slajd z prezentacji pokazanej podczas konferencji.
Nie bójmy się zawiadomić lekarza weterynarii, gdy zauważymy we własnej hodowli niepokojące objawy. Właściciele ferm, których to nieszczęście dotknie, otrzymają odszkodowania.
Kazimierz Netka