Fot. Kazimierz Netka.
Wiślana żaglówka w prezencie od Narodowego Muzeum Morskiego na Święto Kociewia
Nie można wprowadzać obywateli świata w błąd, wmawiając im, że w Pomorskiem istnieje tylko jedna społeczność: Kaszubi
Przyzwyczailiśmy się do tego, że muzea poszukują, naprawiają, wzmacniają jakieś stare przedmioty, książki, obiekty. Po to, by pokazywać je zainteresowanym i ocalać oraz wzmacniać historię. Żeby jednak muzeum ratowało współczesnych ludzi przez wymazaniem ich z pamięci mieszkańców ziemi, z historii? To może być co najmniej dziwne, że taka konieczność istnieje. A jak najbardziej jest niezbędna, na Pomorzu, gdzie zapomnienie i zepchnięcie na margines grozi takim społecznościom jak Słowińcy, Krajniacy, Żuławianie, Kresowianie – ekspatrianci, Kociewiacy, Borowiacy, Powiślanie oraz inni mieszkańcy pradoliny dolnej Wisły. Wystarczy posłuchać prognoz pogody nadawanych przez Telewizję Polską S.A. Tam, przy wskazywaniu miejsc i obszarów dotyczących prognoz pogody, wypowiadane jest najczęściej słowo: Kaszuby, a nazwy innych podregionów Pomorskiego pojawiają się bardzo nieczęsto, albo wcale – tak, jakby nie istniały. Ich nazwy zastępowane są określeniami: północ, nad morzem, wschód. Taki przekaz płynie nie tylko na teren kraju, ale również na cały świat, na przykład w TVP Polonia. Jeśli podobnie będzie dalej, to niebawem mieszkańcy globu ziemskiego naprawdę zostaną na tyle wprowadzeni w błąd, że zacznie się im wydawać, że oprócz Kaszubów nikt inny w województwie pomorskim nie mieszka.
Zagrożonym zapomnieniem, usunięciem z pamięci ludzkości niekaszubskim społecznościom, grupom etnicznym i kulturowym, koło ratunkowe podaje Narodowe Muzeum Morskie, mające swą główną siedzibę w Gdańsku. 8 lutego 2023 roku, w swym oddziale w Tczewie na Kociewiu: w Centrum Konserwacji Wraków Statków, Narodowe Muzeum Morskie pokazało najnowsze swe dokonanie: zrekonstruowaną łódź żaglową, zwaną nieszawką.
Mieliśmy przyjemność uczestniczyć w tym bardzo ważnym wydarzeniu, skorzystawszy z zaproszenia, które wystosował Łukasz Grygiel – specjalista ds. kontaktów z mediami Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku:
Po kilku miesiącach w Centrum Konserwacji Wraków Statków w Tczewie zakończyła się budowa „nieszawki” – pomniejszonej kopii tradycyjnej i niezwykle rzadkiej rybackiej łodzi wiślanej. Nad pracami czuwał Władysław Latopolski – jeden z niewielu szkutników, który posiada wiedzę na temat tajników budowy tych wyjątkowych łodzi. Serdecznie zapraszam na prezentacje gotowej łodzi. Opowiemy o historii „nieszawki”, etapach jej powstawania oraz o tym gdzie zostanie zaprezentowana po raz pierwszy szerszej publiczności. Krótki briefing prasowy będzie również okazją do przybliżenia szczegółów dotyczących zbliżającego się Święta Kociewia w Centrum Konserwacji Wraków Statków. Opowiemy o bogatym programie przygotowanym na 11 lutego – napisał Łukasz Grygiel.
Fot. Kazimierz Netka.
O przebiegu prac poinformowali m.in. Jagoda Klim z Działu Historii Żeglugi Śródlądowej Narodowego Muzeum Morskiego; Ewa Sidor z Muzeum Wisły, z Centrum Konserwacji Wraków Statków, z Działu Edukacji Narodowego Muzeum Morskiego, koordynatorka projektu „Władek”; Łukasz Grygiel – specjalista ds. kontaktów z mediami Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku; Jan Wespa, pochodzący z artystycznej rodziny działającej w Tczewie i Morzeszczynie.
Fot. Kazimierz Netka.
Oto szczegółowa informacja, którą przekazał nam Łukasz Grygiel – specjalista ds. kontaktów z mediami Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku:
Zakończył się projekt „Władek”. Muzealnicy zbudowali replikę tradycyjnej łodzi wiślanej
W lutym 2023 r. w tczewskim Centrum Konserwacji Wraków Statków zakończyło się trwające od połowy października 2022 r. niezwykłe przedsięwzięcie, czyli projekt „Władek”. Muzealni rzemieślnicy Tadeusz Cilka i Stanisław Mróz zbudowali łódkę wiślaną wzorowaną na tradycyjnych nieszawkach, które w XX w. przybyły na dolną Wisłę wraz z rybakami i szkutnikami z Kujaw. Nowo zbudowana łódka jest pomniejszoną kopią tradycyjnych jednostek, w przybliżonej skali 1:2 – wynika z informacji, które przekazał nam Łukasz Grygiel – specjalista ds. kontaktów z mediami Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Oto ciąg dalszy:
Nad debiutem szkutniczym muzealników czuwał Pan Władysław Latopolski – prawdopodobnie ostatni tczewski rybak i jeden z niewielu szkutników, który posiada przekazywaną z pokolenia na pokolenie wiedzę na temat tajników budowy tych wyjątkowych łodzi. Jej zachowanie i utrwalenie dla przyszłych pokoleń było podstawowym celem projektu „Władek”.
W szkutnictwie liczy się cierpliwość i… dobry słuch
Fot. Kazimierz Netka.
Proces budowy łodzi rozpoczął się od zgromadzenia materiałów: w miejscowym tartaku muzeum zamówiło deski ze świeżo przetartego pnia sosnowego. Ze względu na warunki atmosferyczne muzealnicy zdecydowali się urządzić warsztat pracy w pomieszczeniu i zamiast ław szkutniczych zastosowali stabilną metalową konstrukcję. Budowę łodzi rozpoczęto od montażu dna, czyli obła, które zostało zbite z dwóch tarcic i zwężone za pomocą piły w przedniej i w tylnej części. Następnie rozpoczęło się stopniowe podkładanie drewnianych kloców pod przód i tył, aby uzyskać charakterystyczny dla nieszawek wznios dziobowy i rufowy. Jest to proces wymagający cierpliwości, obserwacji i nasłuchiwania, ponieważ na tym etapie drewno może pękać. Przez ten czas deski polewano wodą i zabezpieczano mokrymi tkaninami, a pozostałe tarcice zanurzono w wodzie, w metalowej wannie służącej na co dzień do konserwacji elementów drewnianych.
– Po uzyskaniu odpowiedniego wzniosu i akceptacji Pana Władka, rozpoczęliśmy montaż burt złożonych z dwóch pasów mocowanych na zakładkę. – mówi Ewa Sidor, koordynatorka projektu „Władek”. – Kolejnym krokiem było przygotowanie i umocowanie elementów poprzecznych szkieletu łodzi, czyli wręgów. Łodzie ludowe zazwyczaj posiadają wręgi wykonane z naturalnych krzywulców. My nie dysponowaliśmy takim materiałem, wręgi są wycięte z kantówki i połączone z dennikiem. – dodaje. W tak przygotowany kadłub wmontowano dziobnicę, pawęż, przegrodę wewnętrzną i ławkę masztową. Finalną pracą było zabezpieczenie łodzi poprzez pokrycie jej kadłuba impregnatem ochronnym.
Trudna sztuka szkutnictwa
– Budowa „naszej” nieszawki okazała się zadaniem trudniejszym, niż początkowo zakładaliśmy. – wyjaśnia Ewa Sidor. – Koniecznym było przełamanie pewnych przyzwyczajeń i schematów myślowych dotyczących m.in. budulca. Szkutnictwo to nie stolarstwo; jego główną cechą jest praca w mokrym drewnie. Podkreślał to wielokrotnie zmarły w ubiegłym roku wybitny szkutnik wiślany Tomasz Szczęsny z Ciechocinka, znany jako Pan Tosz, do którego publikacji niejednokrotnie odwoływaliśmy się. Nie zawsze jednak udawało nam się znaleźć wyjaśnienia naszych wątpliwości.
– Każdy szkutnik buduje po swojemu. Pan Tosz podczas budowy swoich nieszawek wykorzystywał i opisywał konkretne rozwiązania konstrukcyjne, Pan Władysław Latopolski z kolei ma swoje metody. – dodaje Jagoda Klim z muzealnego Działu Historii Żeglugi Śródlądowej. – Szkół budowy łodzi jest tyle, ilu szkutników. Nasi rzemieślnicy nie budowali więc nieszawki uniwersalnej, bo taka w rzeczywistości nie istnieje, lecz jej tczewski wariant.
Czy projekt „Władek” zakończył się sukcesem?
Fot. Kazimierz Netka.
Z całą pewnością można powiedzieć: tak! Wytrawni szkutnicy zauważą w tczewskiej łodzi pewne niedociągnięcia, takie jak zastosowanie zwykłych gwoździ zamiast szkutniczych hufnali, czy brak krzywulców.
– Jesteśmy jednak dumni z jej wykonania, ponieważ była to pierwsza „robota” szkutnicza wykonana przez muzealnych rzemieślników, którzy wcześniej nie mieli styczności z tego typu pracą, budulcem i systemem polegającym na częstych konsultacjach z naszym mentorem. – uzupełnia Ewa Sidor. – Panowie musieli czerpać z wiedzy i doświadczenia Władysława Latopolskiego, opierać się na jego sugestiach i poleceniach, by łódka wyszła „zgrabna, a nie jakaś szkarada”, jak to Pan Władek zwykł mówić na rzeczy brzydkie czy bezwartościowe. Jako wieloletni rybak, budujący łodzie na własny użytek, często nas pytał dlaczego budujemy łódź, która nie „pójdzie na wodę”, przecież łódka musi pływać. Odpowiadaliśmy – dla podtrzymania tradycji, dla nauczenia się tego wymagającego fachu i uświadomienia wszystkim, że szkutnictwo to trudna sztuka. Doświadczyliśmy tego własnymi rękoma.
Co dalej z tczewską nieszawką?
Fot. Kazimierz Netka.
Pan Władysław Latopolski jest bohaterem trwającej właśnie wystawy czasowej „Człowiek i rzeka. Rybołówstwo na dolnej Wiśle”, którą do końca maja 2023 r. zwiedzać można w Muzeum Wisły w Tczewie. Tomasz Szczęsny będzie zaś jednym z bohaterów kolejnej ekspozycji w Muzeum Wisły, zatytułowanej „Człowiek i rzeka. Tradycje wiślanego szkutnictwa”, której otwarcie planowane jest pod koniec czerwca 2023 r. Ważnym eksponatem na tej wystawie będzie właśnie zbudowana w ramach projektu „Władek” łódka – poinformował Łukasz Grygiel – specjalista ds. kontaktów z mediami Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.
Fot. Kazimierz Netka.
Podczas konferencji w Centrum Konserwacji Wraków w Tczewie, 8 lutego 2023 roku, Jan Wespa – pochodzący z artystycznej rodziny działającej w Tczewie i Morzeszczynie – opowiedział o jednym z elementów Święta Kociewia. Senior Jan Wespa był znakomitym rzeźbiarzem, gawędziarzem. Jego syn podarował Narodowemu Muzeum Morskiemu wydaną 2 lata temu publikację pt. „Rok obrzędowy na wsi kociewskiej”, napisaną prozą w gwarze kociewskiej. Mama Maria Wespa była znakomita hafciarką; stworzyła barwny motyw haftu kociewskiego. Niektóre rzeźby i haft wykonany przez synową Renatę Wespę można obejrzeć na wystawie w Centrum Konserwacji Wraków Statków w Tczewie.
O szczegółach dotyczących zaangażowania Narodowego Muzeum Morskiego w Święto Kociewia, napiszemy w innym artykule.
Warto wiedzieć, że Tczewie na Kociewiu istniała w latach 1920 – 1930 Szkoła Morska. Tu kształcili się jedni z najwybitniejszych polscy kapitanowie żeglugi wielkiej, dowodzący statkami pływającymi po morzach i oceanach świata. Kontynuatorem Szkoły Morskiej w Tczewie jest teraz Uniwersytet Morski w Gdyni.
Kazimierz Netka
Czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl