Fot. Kazimierz Netka.
Trochę inna rola języka kaszubskiego – narzędzie w rękach nacjonalistów? – takie można odnieść wrażenie. Służy również do wprowadzania w błąd?
Żądają pieniędzy na naukę języka, jednocześnie tym językiem pokazują co Polsce chcą odebrać. Wdzięczności raczej nie przejawiają, ale za to zapowiadają: weźmiemy Gdańsk. Z języka zrobili ostrze na sąsiadów, instrument do osaczania niekaszubów – takie można odnieść wrażenie, ale miejmy nadzieję, że to wrażenie błędne, będące wynikiem jakiejś obsesji autora tego artykułu…
Niedawno, niektórzy reprezentanci niektórych organizacji kaszubskich, przy użyciu partii Polska 2050, nagłośnili sprawę zapowiedzi zmniejszenia finansowania (z budżetu państwa) nauki języka kaszubskiego. Oczywiście, warto takie kształcenie, jak i każde inne poszerzanie wiedzy, popierać. Jednak, obdarowywani powinni przynajmniej symbolicznie podziękować za to.
Poniżej: plik z relacją z konferencji zorganizowanej przez Stowarzyszenie Polska 2050:
PL2050_Nota prasowa nt. finansowania nauczania j.kaszubskiego_20.01.2022
Źródło: Stowarzyszenie Polska 2050.
Tymczasem, w Pomorskiem owa wdzięczność jest wyrażana jest w sposób specyficzny. Zamiast słów podziękowania dostrzec można zamiary dokonania znacznego osłabienia regionu, a nawet jego rozbicia, zauważyć oznaki podejmowania prób działania na szkodę niekaszubskich społeczności, żyjących w województwie pomorskim. Takie odczucia mogą wywoływać napisy w języku kaszubskim, na tablicach umieszczonych przy szosach, ulicach. Znaczne obawy budzi napis na tablicy przy granicy Gdańska. Obawiać się można, że w tym przypadku może chodzić nie tylko o wyznaczenie przyszłej granicy zaboru, ale również o wprowadzenie ludzi w błąd
To raczej niespotykane zjawisko w skali Europy, a może i świata: Państwo wspiera finansowo naukę lokalnego języka, a język ten zaś bywa wykorzystywany do dezinformowania o regionie, kraju. Nasuwa się pytanie: jakie osoby zrobiły z języka kaszubskiego ostrze przeciwko swym sąsiadom, współmieszkańcom, społecznościom, posługującym się innymi językami, gwarami?
Z naszego rozeznania wynika, że takich osób, działających destrukcyjnie, wykorzystujących w niecnych zamiarach język kaszubski (ze szkodą dla Polski, w tym Kaszubów, Kresowian, Kociewiaków, Borowiaków, Żuławian, Powiślan i innych społeczności w północnej Polsce) jest niewiele, najwyżej dziesięć. No, może ciut więcej…
Sięganie po cudze?
Użycie, zastosowanie języka, którego nauczanie korzysta z ekstra dopłat, nie może stwarzać sytuacji wywołującej u innych osób odczuć, że ktoś sobie przywłaszczy ich dorobek. A takie obawy mogą się rodzić na widok napisu na tablicy postawionej przy Rafinerii Gdańskiej – Grupie LOTOS. Treść napisu na tej tablicy, może być uznana za zapowiedź „skoku” na Gdańsk.
Fot. Kazimierz Netka.
Czy więc nacjonaliści chcą wziąć znacznie więcej niż tylko dopłaty do nauki języka? Czy manipulacje przy zastosowaniu tego języka mają doprowadzić do zmian terytorialnych w województwie? To może skończyć się wielką krzywdą dla wszystkich pomorskich społeczności. Zagraża kilku milionom mieszkańców północnej Polski. Język lokalny – język kaszubski – na którego nauczanie składają się finansowo prawie wszyscy mieszkańcy naszego kraju, wykorzystywany jest do dyskryminowania, krzywdzenia mniejszych społeczności – takie można odnieść wrażenie. Na naukę języka kaszubskiego składają się na Pomorzu m.in również niekaszubskie społeczności; niekaszubskie grupy etniczne i kulturowe. Czy wzmacniając swych sąsiadów – Kaszubów – narażają się na zagładę? Napis na tablicy przy granicy Gdańska, może na to wskazywać.
Po II wojnie światowej zaczął powstawać nowy Gdańsk i ukształtowało się nowe województwo pomorskie – województwo gdańskie. Nowe: Gdańsk i województwo, były od 1945 roku tworzone, odbudowywane przede wszystkim przez przybyszy ze wschodu II Rzeczypospolitej czyli Kresowian wschodnich – ekspatriantów, a także przez przybyszy z południa i centrum kraju. Imigranci z zachodu, czyli m.in. z Kaszub, mieli w tworzeniu nowego Gdańska ciut drobniejszy udział. Czy dlatego autorzy napisu na wspomnianej tablicy chcą teraz umniejszyć zasługi niekaszubów w tworzeniu silnego, europejskiego Gdańska po II wojnie światowej?
To rodziny, wysiedlone z wschodnich Kresów II Rzeczypospolitej, były głównymi siłami inaugurującymi odbudowę Gdańska, podnoszącymi owo miasto z gruzów, tworzącymi w nim kulturę, naukę, medycynę, przemysł. Dzięki temu w Gdańsku w trudnych powojennych czasach powstawały miejsca pracy, leczenia, miejsca nauki i studiowania, ośrodki kultury – wszystko to również dla Kaszubów, mających łatwy dojazd do Trójmiasta. O tych budowniczych – ekspatriantach, wschodnich Kresowianach – nie można zapominać i nie można przywłaszczać sobie ich dzieł.
Także w przeszłości, np. w XIX wieku, główne zasługi dla stworzenia w Gdańsku poziomu życia o standardzie europejskim, mieli przybysze z południa i ze wschodu, np. osoby urodzone na Żuławach, na Powiślu i na Kociewiu. Można więc powiedzieć, że Gdańsk to miasto kociewskie? Bo żuławskim miastem jest od dawna. Od Kaszub było oddalone, z Kaszubami nie graniczyło, co pokazuje mapa:
Na zdjęciu: Obszary zamieszkane przez Słowińców i Kaszubów przed 1945 rokiem. Fragment ekspozycji pt. „Nazywano ich Słowińcami”. Fot. Kazimierz Netka.
Tym bardziej, stawianie tablicy z napisem: Gdańsk historyczną stolicą Kaszub, to wprowadzenie ludzi w błąd.
Kto prowadzi tę grę?
Język, którego nauczanie odbywa się za publiczne pieniądze, nie może być narzędziem do szkodzenia komukolwiek i czemukolwiek, nie może być urządzeniem zagrażającym dobru publicznemu, a przede wszystkim nie może być to oręż do ekspansji ze szkodą dla otoczenia, z możliwością krzywdzenia innych społeczności, dokładających się (za pośrednictwem Skarbu Państwa) finansowo do nauczania języka kaszubskiego, który wspierany w ten sposób, przekształcany jest przez niektórych ludzi w instrument do dyskryminowania społeczności posługujących się innymi językami; język ten ani żaden inny nie może być (poprzez wyznaczanie granicy przyszłego zaboru) mechanizmem przeciwko darczyńcom wspierającym tę naukę języka. A właśnie za wyznaczenie granicy przyszłego zaboru Gdańska może zostać uznane postawienie wspomnianej tablicy z napisem: Gdańsk historyczna stolica Kaszub („Gduńsk – historicznô stolëca Kaszëb”). Napis ów to przejaw agresji z użyciem języka kaszubskiego; symptom odpolszczania Gdańska, organizowania specyficznego drang nach osten – takie można odnieść wrażenie. Ktoś, kto postawił owe tablice wszystko dokładnie przemyślał? Czy wykazał się brakiem rozwagi?
Można też odnieść wrażenie, że ktoś próbuje kaszubskim językiem grać przeciwko Polsce, na szkodę niekaszubskich społeczności. Kto jest tym graczem? Gdzie jest jego siedziba? Za granicą czy w Polsce?
W każdym razie, można na to zjawisko spojrzeć również tak: Kaszubi żądają pieniędzy, jednocześnie szykują zabór Gdańska. Po cichutku sposobią się do przywłaszczenia sporego kawałka Polski. Młodemu pokoleniu przedstawiają mapę, pokazującą Kaszuby od Trójmiasta po Szczecin. To takie pranie mózgów. Pytanie: kto za tym stoi? Kto pragnie mieć z tego korzyści polityczne? Ten ktoś czyni krzywdę nie tylko niekaszubskim społecznościom, ale również Kaszubom. Kaszubi to bowiem bardzo porządni ludzie i życzliwi swym sąsiadom.
Komu się to nie podoba? Kto pragnie im zaszkodzić? Ilu ludzi usiłuje doprowadzić do skłócenia Kaszubów z innymi społecznościami? Powtórzmy: z naszego rozeznania wynika, że jest to niewielkie gremium, liczące około 10 osób; no, może ciut więcej…
Finansowany z budżetu państwa język kaszubski, stał się dla nacjonalistów siłą do ekspansji i zaborów. Wykorzystywany jest do osaczania, do spychania na margines społeczności, które nie są kaszubskimi – takie można odnieść wrażenie.
Zastraszeni?
Są szanse na zneutralizowanie tej, rozwijającej się coraz bardziej, szkodliwej tendencji. Dla równowagi trzeba wspierać finansowo również nauczanie języków, gwar innych grup etnicznych i społecznych; trzeba zapewnić im odpowiedni dostęp do publicznych, państwowych: radia, telewizji – nie mniejszy niż wynosi przydział tych mediów dla Kaszubów. Teraz, także tam, w państwowych mediach publicznych, niekaszubskie społeczności są dyskryminowane. Rząd powinien stworzyć możliwości nauczania innych języków i gwar. Po to, by teraz krzywdzone społeczności uzyskały takie same prawa jak Kaszubi, by mogły się te dyskryminowane niekaszubskie społeczności bronić i korzystać z pełnych praw, przysługujących obywatelom Polski.
Używanie w TVP sformułowania: „Kaszuby i Pomorze” w różnych odmianach i sytuacjach, np. podczas audycji Dzień Dobry tu Gdańsk, 31 stycznia 2022 roku, to jeden z przykładów dyskryminowania np. Kresowian, Kociewiaków, Słowińców, Żuławian, Powiślan, Borowiaków, Krajniaków, Żydów, Tatarów, Litwinów, Arabów, Ukraińców Białorusinów, Niemców, Skandynawów i wielu innych. TVP słowami „Kaszuby i Pomorze” wyraźnie wymusza na odbiorcach wrażenie, że na Pomorzu mieszkają tylko Kaszubi.
Na ilustracji: Najbardziej zagrożone społeczności w Pomorskiem. Opr. (K.N.). Źródło mapy podstawowej: PPWK.
Używanie sformułowania: „Kaszuby i Pomorze” to specyficzna, wyrafinowana metoda dyskryminacji mniejszych, niekaszubskich społeczności etnicznych, kulturowych. Żeby takie rzeczy robić, trzeba mieć w sobie ogromną ilość złej woli, albo być bardzo, bardzo zastraszanym… To bowiem krzywdzenie kilku milionów mieszkańców Północnej Polski, tych nienazwanych przez TVP. Używane przez TVP sformułowanie: „Kaszuby i Pomorze”, wspierane ekspansją języka kaszubskiego na niekaszubskie tereny, niszczy Północną Polskę, jej bogactwo kulturowe, etniczne, społeczne; przynosi ogromne straty, także ekonomiczne; zubaża ofertę Polski dla świata i uszczupla wiedzę świata o Polsce; czyni nasz kraj mniej wartościowym, mniej atrakcyjnym np. dla zagranicznych inwestorów.
Równe prawa dla wszystkich grup etnicznych, kulturowych, społecznych
Połączenie sformułowania: „Kaszuby i Pomorze” z kaszubską językową ekspansją na tablicach przy drogach to duża siła oddziaływania, wprowadzania w błąd, sugerowania że Kaszubi to jedyna społeczność na oznaczonym takimi napisami, terenie – takie wrażenie może to wywrzeć na mieszkańcach innych regionów naszego kraju, a zwłaszcza na cudzoziemcach. W Pomorskiem oprócz Kaszubów mieszka wiele innych społeczności.
Może za sto lat połączone siły niektórych programów telewizji publicznej i nacjonalistów zdołają owo bogactwo kulturowo – etniczne Pomorza zatuszować, zniszczyć. Na razie są szanse ocalenia cennego, unikatowego zasobu, jakim jest Pomorze ze swą gościnnością i tradycją uszanowania każdego.
Kazimierz Netka
Czytaj również na portalu: netka.gda.pl