Rozsławiamy głównie tych, co 5 lat temu polecieli do Smoleńska w celu uzyskania korzyści politycznych. Mniej pamiętamy o osobach, które musiały im towarzyszyć…
Śmierć nie daje jednakowych praw…
Minęło 5 lat od wielkiej, polskiej tragedii: katastrofy lotniczej niedaleko Smoleńska. Można odnieść wrażenie, że nie wszystkich, którzy wówczas stracili życie, traktujemy dzisiaj równo. Ważniejsi są dla nas politycy, niż zwykli uczestnicy tego lotu. A wszyscy zginęli jednakowo.
Na zdjęciu: tablica pamiątkowa na jednym z budynków przy ul. Krakowskie Przedmieście w Warszawie.
Powinniśmy upamiętniać przede wszystkim członków rodzin katyńskich. Nie zapominajmy też o tych, którzy musieli tam lecieć ze względu na wykonywany zawód: o stewardessach, o pracownikach Biura Ochrony Rządu, o pilotach. O tych ludziach zapominamy, albo nie poświęcamy Im tyle uwagi co posłom, senatorom…
Hołubieni są przede wszystkim ci, którzy uczestniczyli w tym locie, bo liczyli na polityczne korzyści. Ich imiona nadawane są szkołom, ulicznym rondom, ulicom; stawiane są im pomniki.
Czas więcej uwagi poświęcić tym, którzy obsługiwali dostojników i musieli w tym rejsie wziąć udział. Otrzymując od przełożonych polecenie uczestnictwa w podróży rządowym samolotem, mieli prawo liczyć, że będzie ona bezpieczna. Że nikt nie będzie przymuszał pilotów do tego, by lądowali we mgle…
Dlatego, trzeba te, tragicznie zmarłe Osoby, również upamiętniać. W stopniu nie mniejszym niż upamiętniamy polityków…
Kazimierz Netka